niedziela, 3 lipca 2022

Rozdział 12


Kłopoty to twoja specjalność. 


Otworzyła usta w okrzyku rozkoszy. Jej palce chwyciły za materiał pościeli. Wsuwał się w nią z namiętnością i wysuwał powoli. Namaszczał i napajał widokiem. A później znów głęboko się wbił i wysunął powoli. Łapał kolejny raz odpowiedni rytm.
Przekręcał ją to na plecy, to na brzuch. Wypełniał całą i oddychał głęboko. Zajmowali najbardziej wyuzdane pozycje, praktycznie nie naturalne. Znowu wylądowała na brzuchu i zadrżała, kiedy końcówką języka zaczął sunąc w kierunku pupy. Jęknęła, czując jak zatacza kręgi, coraz mniejsze, aby po chwili poczuć go w tej części ciała, do której nikt nigdy nie miał dostępu.
— Sasuke — wyrwało się z jej gardła, wydobyło się z jej ust. — Ach.
Uchiha pieścił ją miarowo. Ciepłym oddechem drażnił kobiecość. Po chwili znów powrócił do łechtaczki, czując jej smak.
— Cudowna — wyszeptał z uwielbieniem.
— Błagam — odpowiedziała, wypinając się bardzie. — Pragnę czuć cię w sobie.
— Chcesz, tego teraz?
Nie potrafiła już odpowiedzieć, więc skinęła delikatnie głową. Sasuke wbił się raz jeszcze, przyśpieszając. Po chwili oboje szczytowali, czując cudowny wstrząs, przechodzący spazmami ciało. A potem świat eksplodował.
— Co ty ze mną wyprawiasz? — wyszeptał z trudem Sasuke.
— Ostatnim razem, też zadawałeś to pytanie — zauważyła. — Nie wiem tylko, co się kryje pod tymi słowami?
— Słuchaj Haruno, nie umiem się bawić w związki.
— Przecież już nie musisz żyć na walizkach.
— Jeżeli od długiego czasu czegoś nie robisz, odzwyczajasz się — dodał poważne, gładząc delikatnie opuszkiem ramię kobiety, kiedy przytulona leżała obok, wciśnięta pod męską pachę. — Nigdy nie byłem w związku. Nie potrafię chodzić na randki, dawać kwiaty i szeptać miłe słowa. Nawet nie wiem, czy mam jakiekolwiek uczucia.
— Każdy je ma — odpowiedziała, podnosząc się i spoglądając na męską twarz. — Nie wiem, co wydarzyło się w twojej przeszłości, ale gdybyśmy od razu byli doskonali, to czy wiedzielibyśmy o swoich słabościach?
— Zabawne, mówisz jak mój brat, a jednak nie mam ochoty wyrzucić cię przez okno.
— Jesteś głupi — szturchnęła jego bok.
— Ale lubisz mnie.
Sakura nie odpowiedziała. Nie musiała. Obydwoje wiedzieli, że jakaś niewidzialna siła przyciąga ich do siebie. Czy jednak to było tylko uczucie zauroczenia? Czy może przekroczyła magiczną barierę i z niewinnego zadurzenia zaczęła po prostu kochać.
Nie, to nie możliwe — skarciła się w myślach. Wiedziała, że minęło za mało czasu, aby mogła ulokować swoje uczucia w Sasuke. Zwłaszcza, że odkąd się wprowadził, całe ich życie się zmieniło.

*

Powrót na siłownie było tym czego potrzebowała. Choć wciąż miała w głowie słowa Sasuke, sama pogubiona była w swoich uczuciach. Nie mogła oczekiwać do Uchiha, aby z dnia na dzień zmienił się i nawet nie chciała tego. Wiedziała, że to nie miałoby sensu.
Zaskoczona obserwowała, jak na tablicy grafików odnalazła swoje nazwisko.
— No Haruno — Shikamaru podszedł do koleżanki. — Widzę, że dzisiaj joga cię czeka
— Dlaczego zostałam wpisana? -— odpowiedziała do kierownika. — Co z Inuzuką?
— Miał wypadek. Skręcił kolano jeżdżąc na rowerze — Shikamaru podrapał się po głowie. — Upierdliwe to przestawienie grafiku. Jednak, że tylko ty masz jakiekolwiek pojęcie o jodze, zdecydowałem się, że go zastąpisz.
— Sam znasz się na tym bardzo dobrze — zauważyła.
— Jednak dla mnie to zbyt upierdliwe, kiedy wszystkie kobiety patrzą, jak wyginasz ciało. Zdecydowanie wolę prywatne sesje.
Haruno obserwowała jak Nara przeciera twarz ręcznikiem, który wcześniej znajdowała się przewieszony na jego ramieniu. Gdyby nie wiedziała, jakie kierownik ma podejście do życia, pomyślałaby, że zrobił to celowo. Jednak on zawsze narzekał na dodatkowe zobowiązania. Z reszta był jednym z najlepszych w swoim fachu, więc odpuściła. Z drugiej strony potrzebowała pieniędzy na nowe ubrania.
Nie zdziwiło ją, kiedy przekraczając próg sali, zauważyła kobiety w różnym wieku. Kiba był wysportowany, giętki i przystojny. Miał brązowe, dłuższe włosy, ciemny zarost, czekoladowe oczy i oliwkową cerę. Gdyby nie nauczka z przeszłości i wiedza, którą już przeszła, może Sakura sama przychodziłaby na zajęcia jogi? Nie dziwiła się więc kobietom, które z lekkim zawodem przyjęły do wiadomości, że ona będzie na zastępstwie.
— A co z panem Inuzuką? — zapytała jedna dziewczyna, która wydawało się, że była nastolatką. Miała szczupłą figurę, niewielki wzrost i lazurowe oczy. Wyglądała na cheerleaderkę.
— Instruktor Inuzuka jest niedysponowany — odpowiedziała zgodnie z prawdą. — Niestety miał wypadek. Ale nie musicie się panie zamartwiać, wyszedł z niego cały i prawie zdrowy.
Wszyscy zebrani wstrzymali oddech i wypuścili z ulga, kiedy dodała, że ma tylko skręcone kolano. Nie obyło się od szeptów tych, które chciały go odwiedzić. Haruno zastanawiała się, czy dawał więcej takich prywatnych lekcji i czy były oparte tylko  na jodze?
— Joga jest idealna dla kobiet. Zwłaszcza takich, które niesłusznie uważają się za słabe i nieatrakcyjne — zaczęła zajęcia, rozkładając matę na podłodze. — Ta aktywność pomoże wam stać się odważnymi, otwartymi i silnymi.
Przerwała patrząc na drzwi wejściowe, które z lekkim skrzypnięciem się otworzyły. W progu stanęła znajoma sylwetka. Szare włosy miał jak zawsze zaczesane do tyłu, a pod pachą trzymał swoją matę do ćwiczeń.
— Przepraszam za spóźnienie — wypowiedział spokojnie. — Jednak troszkę jeszcze gubię się w tej placówce.
Sakura skinęła głową i wskazała ręką wolne miejsce. Hidan zignorował jednak to wybrane przez instruktorkę, by zająć najbliższe jej miejsce. Choć stała tyłem, widziała go w zawieszonych lustrach. Rozłożył matę i po chwili ściągnął koszulkę. A wtedy przez pomieszczenie przeszły wszystkie dźwięki radości: od śmiechu po delikatny pisk nastolatki, wcześniej pytającej o Kibę.
— Proszę, stańcie wyprostowani na macie — przerwała tą ekscytację. — Weźcie głęboki wdech, a potem wyrzućcie powietrze z płuc, używając mięśni całego brzucha. Musicie poczuć kręgosłup. A teraz liczymy do ośmiu, pamiętajcie o wdechu!
Chwilę patrzyła jak grupa wysłuchuje jej poleceń. Podobało jej się to, a raczej to, że Tanaka wykonywał wszystkie polecenia. Aż zastanawiała się, dlaczego przyszedł na te zajęcia? W końcu było dwumetrowym dryblasem. Prędzej było mu do koszykarza, niż akrobaty. 
— Teraz dobierzcie się w pary i ustawcie się przodem do swoich mat — zarządziła. — Zaczniemy pierwsza serię powitania słońca. Dociśnijcie stopy do maty, weźcie wdech i wyciągnijcie ręce ku niebu.
Sakura nie cierpiała jogi. W każdym bądź razie, wszystkie nazwy wydawały jej się śmieszne. Jednak Shikamaru naciskał aby dodatkowo się szkoliła, więc postawiła na jogę.
— Ta wypindrzona instruktorka mówi, że jutro poczujemy wszystkie mięśnie brzucha — powiedziała do Hidana nastolatka. Jako pierwsza wypruła do niego ze swoją matą.
— Nie wydaje mi się, aby była wypindrzona — odparł spokojnie.
— Mówisz tak, bo ci się podoba. Wszystkim facetom się podoba.
— Jest atrakcyjna — podsumował Tanaka. — Jeżeli zaczniesz ćwiczyć nie tylko jogę, to też możesz się innym podobać.
— Ja już się podobam — pogłębiła skłon. Hidan podniósł prawa brew, obserwując nastolatkę. Może, gdyby nie chciał spędzić z Haruno czasu, przytaknął by i wykorzystał to, że małolatka wyraźnie na niego leciała. — Czy tak jest dobrze?
Siatkarz pokiwał głową, a następnie zapatrzył się w stronę instruktorki. To ćwiczenie polegało na dość głośnym dyszeniu, a jego partnerka wydawała odgłosy przypominające prędzej film pornograficzny, niż zajęcia jogi. Sakura była zdecydowanie inna, niż jego wcześniejsze partnerki. W sumie podobało mu się to. Rzeczywiście raz, czy dwa, fantazjował w weekend o niej, jednak teraz chciał ją zobaczyć jak najszybciej. Gdy wchodząc do siłowni, przypadkiem usłyszał rozmowę kierownika z jakąś trenerką w czterech kucykach, zrozumiał, że Haruno dzisiaj w zastępstwie prowadzi zajęcia jogi.
— Ej, patrzysz? — prychnęła dziewczyna.
— Musisz robić to mocniej — odpowiedział. — Przy pierwszych próbach może zakręcić ci się w głowie. Więc spokojnie powróć do normalnej pozycji wyjściowej.
Po zakończonych zajęciach podszedł do zwijającej matę instruktorki.
— To teraz masz czas na kawę? — zapytał z nadzieją. Sakura popatrzyła na zegar. — Proszę, tylko kawa.
— Nie wiedziałam, że jesteś typem faceta, który o coś prosi.
— Możemy pójść do kawiarni twojej przyjaciółki — podrapał się po wydziaranym karku.
— No dobrze, mam chwile czasu przed następnym klientem. Daj mi tylko dziesięć minut.
Hidan pokiwał głową z aprobatą i razem wyszli z pomieszczenia. Każde udało się do szatni, aby wziąć ekspresowy prysznic i zmyć trudy jogi.
Wyszli z siłowni i udali się na przeciw do kawiarni, w której pracowała Hinata. Hyuga od razu powitała przyjaciółkę i uśmiechnęła się do jej towarzysza.
— Nie powinnaś być na siłowni? — zapytała pochodząc do stolika, który zajęli. Znajdował się on na środku. Była to długa, mahoniowa ława z loftowymi, czarnymi krzesełkami barowymi.
— Wpadliśmy na lunch — odpowiedział Tanaka, a Sakura pokiwała głową.
— Co dla was? — Hyuga wyciągnęła z fartuszka notesik, a w drugiej ręce trzymała ołówek.
— Flat white — wybrała Sakura, nie patrząc na kartę. — Możesz dać ten z pistacjowym syropem.
— A dla ciebie?
— To samo — Tanaka ukazał rząd białych zębów. — Brzmi ciekawie.
Hyuga odeszła, a Sakura nachyliła się nad stołem. Hidan musiał się kontrolować, aby nie spojrzeć na dekolt koszulki, który odsłaniał idealny kształt piersi. Jakby teraz chciał ich dotknąć.
— Ostatnio Sasori, menadżer tej knajpy, przypadkiem zamiast cynamonowego syropu wlał pistacjowy — zaśmiała się, ukazując dwa dołeczki w policzkach. — Ale to jest tajemnica.
— Czyli nie wie, że w jego lokalu, zaczęli rozprowadzać ten przepis?
— Czyli nie wie, że to takie dobre — zaśmiała się, odchylając do tyłu.
Hidan przyglądał się Haruno z zainteresowaniem. Rzeczywiście kobieta była piękna. Porcelanowa, nieskazitelna cera, szmaragdowe, błyszczące oczy i te usta, malinowe, pełne. 
— Wasze zamówienie! — usłyszeli charakterystyczny głos, lecz bynajmniej to nie była Hinata. Sakura z dezorientacją spojrzała w stronę baru, a potem natychmiast na twarz "kelnera".
— Coś takiego! — Tanaka z nieukrywaną ironią spojrzał na kolegę. — Z największej w kraju hali do małej kawiarenki?
— Przynajmniej przeszedłem na własnych warunkach — odparł Sasuke, zajmując miejsce obok Sakury. — Z tego co słyszałem, ty masz z tym problem.
— Myślę, że to nie jest miejsce, aby dyskutować o kontraktach — wycedził Hidan przez zęby. — Może już zapomniałeś, ale obowiązują mnie tajemnice transferowe.
— Nie musisz nic mówić — uśmiechnął się Sasuke i napił się z kubka Sakury. — Rzeczywiście dobre mała!
Sakura wciąż siedziała nieruchomo, z wielkimi, wyłupiastymi oczami, przypominającymi dwa zielone spodki i rozdziawioną szczęką, którą jakby mogła, opuściłaby do podłogi. To jedno słowo sprawiło, że miała ochotę przypierdzielić Sasuke. Nie nawiedziła, jak ktoś tak mówił. A zwłaszcza on.
— Chyba powinieneś nas zostawić — powiedziała w kierunku Sasuke, odbierając filiżankę.
— Mam jeszcze chwilę, z resztą chyba razem idziemy na siłownie — odparł Uchiha, kładąc dłonie na blacie. Kostki wciąż miał obdarte, ale jakby na nowo poranione.
— Wydaje mi się, że jednak Sakura nie chce twojego towarzystwa — odpowiedział wściekły Hidan.
— A co ty możesz o tym wiedzieć? Huh?
Haruno coraz bardziej denerwowała się. Nie wiadomo, jakby się skończyło to spotkanie, gdyby nie stroskany wzrok Hinaty.
— Prosze przestańcie — wydukała Sakura. — Sasuke daj spokój. Chodźmy do tej siłowni.
Chcąc nie chcąc chwyciła ciemny materiał bluzy współlokatora. Choć najlepiej było skarcić obu, wiedziała, że lokal jest drugim domem Hinaty. Nie chciała zrobić przyjaciółce przykrości, ani problemu. Dlatego zeszła z krzesełka i pociągnęła Sasuke za sobą.
— Sakura! — wyskoczył za nimi Hidan, który przy barze zapłacił za ich zbyt szybko wypite kawy. — Poczekaj chwile!
Sakura odwróciła się do Tanaki, by następnie stanąć z nim twarzą w twarz. Znaczy z jego klatką piersiową i kultowym motywem zespołu The Rolling Stones.
— Może wieczorem uda nam się wyskoczyć na drinka? w normalnych warunkach — dodał patrząc spod byka na Sasuke.
— Dobrze — zgodziła się. — Ale tylko na drinka.
Hidan uśmiechnął się i pocałował dziewczynę w policzek. Zarumieniona patrzyła, jak wsiada do samochodu i odjeżdża.
— Idziesz, czy dalej będziesz się tak rumienić jak pomidor? — zapytał z irytacją, otwierając drwi siłowni. Sakura tylko zmierzyła go wzrokiem. Najchętniej zabiłaby go tu i teraz, nawet nie pozbywając się zwłok.
Wychodząc z szatni skierowała się w kierunku wejścia, gdzie miał na nią czekać klient. Zdziwiła się odnajdując Sasuke.
— Nosz kurwa — zaklęła pod nosem, opierając się o ścianę. — Naprawdę?
— Mówiłem, że spróbuję cię jakoś przekonać — odpowiedział z wymuszonym uśmiechem. — Jak widać seks nie podziałał. Więc możemy spróbować, przez twoją pracę.
— Uchiha nie wiem, dlaczego to robisz, ale zachowujesz się gorzej od Itachiego.
— Ja? — uniósł brwi w teatralnym geście zaskoczenia.
— Nie jesteśmy razem, sam stwierdziłeś, że nie potrafisz być w związku — powiedziała, kładąc bidon w wgłębieniu bieżni. — Ty to dopiero jesteś pies ogrodnika.
— Staram się was wszystkich chronić — wszedł na urządzenie. — A ty mi to bardzo, ale to bardzo utrudniasz.
— Życie nie jest takie proste, jakie by się mogło wydawać.
Sakura nie chciała słuchać dłużej tłumaczenia Sasuke, więc zwiększyła jego prędkość. Choć zachowywała się nieprofesjonalnie, bo przecież Uchiha zapłacił za prywatny trening, więc obecnie był jej klientem, chciała dać mu nauczkę. Postanowiła, że zmęczy współlokatora.
Idiota — pomyślała, patrząc jak Sasuke zaczyna sprint. Później już pozostało tylko czterdzieści minut.

*

Wieczorem, pomimo próśb Sasuke, umówiła się z Hidanem. Obecnie stała przed lustrem w łazience i nakładała tusz na rzęsy. Od wyjścia z siłowni nie rozmawiała z Sasuke. Rozśmieszył ją fakt, że był cholernie zły, za intensywny trening. Nawet wprost powiedział, że zrobiła to specjalnie. Jednak z drugiej strony poirytowało ją, że wszystko zniósł i dalej zachował dobrą kondycję.
— Długo będziesz tam siedzieć?—- usłyszała zza drzwi głos Sasuke.
Otworzyła drzwi i wyszła. Miała na sobie obcisłą, czarną sukienkę. Włosy rozpuściła, zrobiła klasyczne smoky eyes. Nawet nie spojrzała na stojącego Uchiha, który bacznie ją obczaił, z góry na dół.
— Coś nie tak? — zapytała z ironią, zakładając skórzaną ramoneskę i biorąc do ręki kopertówkę.
— Miłego spotkania — odparł wchodząc do łazienki. — Tylko, żebyś z płaczem nie wracała — dodał przystając we framudze pomieszczenia.
Haruno zamknęła drzwi i wsiadła do zamówionej taksówki. Z Tanaką umówiła się w kameralnej restauracji, która była znana ze swoich przepysznych dań. Gdy wysiadła, zauważyła go, czekającego przed wejściem.
— Przepięknie wyglądasz — powiedział, ściskając jej dłoń i całując policzek.
Weszli do środka i zajęli swoje miejsce. Hidan zamówił znany w tych rejonach stek z dorsza, natomiast Sakura postawiła na Chirashi-zushi. Uwielbiała smak tego dania.
— Czemu mi się tak przyglądasz? — zapytała Tankę, który wciąż wpatrywał w nią błyszczące oczy.
— Wydajesz się być zadowolona jedząc to danie.
— Czy to nie oczywiste? — zaśmiała się, odkładając sztućce. — Jesteśmy w bardzo dobrej restauracji. Ten posiłek został tak skomponowany, aby wszystko w nim pasowało.
— Nie tylko pracujesz na siłowni?
— Jestem dietetykiem — wzruszyła ramionami. — Od małego uwielbiałam przygotowywać posiłki. Dlatego zawsze doceniam potrawy, które próbuje.
— Nigdy nie słyszałem, by ktoś mówił o jedzeniu z taką pasją.
Sakura założyła pasmo różowych włosów za ucho, a następnie zaczęła opowiadać, jak bardzo uwielbia gotować. Dziwiła się, że z Hidanem tak luźno mogła rozmawiać. Nie wiedziała, ale stwierdziła, że Sasuke musiał być uprzedzony. Choć z drugiej strony mieszkali razem i znali się od dłuższego czasu.
Po udanej kolacji postanowili przenieść się do innego lokalu. Był już wieczór, więc postawili na ekskluzywny bar, który już nie raz przedstawiany był przez Ino, jako najlepszy lokal w mieście. W środku świeciły neonowe, loftowe żarówki, betonowe ściany i ustawione gdzieniegdzie doniczki z monsterami.
Sakura usiadła na jednym z krzesełek i poczekała, aż Hidan przyniesie im drinki. Była szczęśliwa z dzisiejszego wieczora i stwierdziła, że mogłaby częściej się z Tanaką spotykać. W porównaniu do Sasuke, Hidan był otwarty, sympatyczny, szarmancki. Przepuszczał ją przodem, pomagał z założeniem ramoneski, podał ramię, gdy wędrowali przez zatłoczone tokijskie uliczki. Raz, czy dwa skradł pocałunek, a następnie komplementował jej osobę.
— Proszę — postawił przed nią kieliszek z dobrze znanym Cuba Libre.
— Widzę, że zapamiętałeś — zaśmiała się i chwyciła do ręki szklankę.
— Zapamiętuję, co kto do mnie mówił. Tak już mam. To za udany wieczór — Hidan się uśmiechnął a następnie stuknęli się napojami.
Czas leciał nieubłaganie, wszystko wokoło wirowało. Nie wiedziała, w którym momencie wyszli z lokalu, ani nie pamiętała jak dotarli do apartamentu siatkarza. Kiedy pocałunkami pieścił jej szyję, mruczała. Było jej dobrze.
— Co ty ze mną wyprawiasz? — zapytał Hidan, a Sakura momentalnie otworzyła oczy. Nie chciała znaleźć się w tym pokoju, ani nie przypominała sobie, kiedy opuścili bar. Starała się odsunąć, lecz Hidan mocno objął jej talie. Czuła na plecach jego dotyk i wbijającą się w podbrzusze erekcje. Otrząsnęła się.
— Chyba powinnam wracać — powiedziała słabo, starając się wyswobodzić.
— Przecież chciałaś tego — odpowiedział stanowczo. — Tak samo jak ja.
— Nie, proszę zostaw mnie.
— Sakura wiem, że cały czas chciałaś mnie, a ja pragnę ciebie. Teraz, w tym pokoju.
Na nic dały się jej prośby, aby mężczyzna przestał. Myślała, że jak zacznie się wiercić i go odpychać, w końcu zrozumie, że nie ma ochoty na tak intymny kontakt. Jednak było wręcz przeciwnie. Jej opór był motorem napędowym dla Hidana. Pragnął ją od momentu imprezy, a teraz wiedział, że może dać jej przyjemność. Oczywiście pomyślał, że mógł dosypać więcej proszku do szklanki, jednak znajoma powiedziała, że to i tak duża dawka.
— Hidan puść mnie, proszę — szlochała. Łzy zaczęły napływać do oczu, kiedy mężczyzna dobierał się pod sukienkę. — Zostaw mnie.
— O nie — warknął w jej usta. — Za długo się wstrzymywałem z tym. Udowodnię ci, że o wiele lepiej pieprze od tego sukinsyna. Ze mną będzie ci niewyobrażalnie dobrze.
— Zostaw mnie, puść, błagam.
— Chcesz bym cię brał tu, na łóżku, czy pod prysznicem?
Próbowała się wyswobodzić. Czuła się okropnie, a ciepłe dłonie, obrzydliwie ściągały z niej bieliznę. Musiała zebrać w sobie wszystkie pokłady siły i kopnąć oprawcę. Przypomniała sobie słowa Sasuke. Żałowała, że go nie posłuchała. Przecież ją ostrzegał. Zamknęła oczy i ostatnią resztką sił, mocno wbiła obcas w męską stopę i kopnęła Tanakę, prosto w przyrodzenie.
— Szzzty... — warknął, puszczając jej ciało. Sakura otworzyła drzwi i wybiegła na korytarz. Zaczęła uciekać. Resztką sił dotarła do windy, w której ktoś stał i jakby na nią czekał. Chciała jak najszybciej uciec z tego miejsca. Ponieważ wciąż bała się tego, że Tanaka ją złapie.

*

— On chciał mnie... — łkała do telefonu.
— Sakura, proszę uspokój się — głos w słuchawce starał się ją uspokoić. — Zaraz tam będę, tylko błagam, uspokój się.
Nie minęło dziesięć minut, Sakura zauważyła czarne audi i po chwili poczuła znajomy zapach. Zamknęła oczy i mocno wtuliła się w ciepłą klatkę piersiową. Tak bardzo było jej wstyd. Tak bardzo się bała, do tej chwili. Ten jeden dotyk sprawił, że powoli się uspokoiła.
— Przepraszam — łkała. — Tak bardzo przepraszam, że cię nie posłuchałam.
— Nie masz za co — odpowiedział z troską, głaszcząc różową głowę. — Dasz radę wsiąść do samochodu?
Pokiwała głową, wciąż trzymając materiał czarnej koszulki. Powoli pozwoliła, aby zaprowadził ją do drzwi od strony pasażera i pomógł usiąść. Choć wciąż ciało przechodziły dreszcze, w końcu potrafiła opanować szloch. Sasuke usiadł na miejscu obok i ruszył.
— W takim stanie nie wrócisz do mieszkania —powiedział spokojnie, włączając ogrzewanie. Ciepły powiew sprawił, że powoli się uspokajała.
— Nie chcę ci sprawiać kłopotów.
— Haruno już ci mówiłem — powiedział stanowczo, skręcając na parking jednego z tokijskich hoteli. — Jeżeli chcesz weźmiemy osobny pokój.
— Nie — wyszeptała. — Nie chcę dzisiaj być sama.
Uchiha pokiwał głową, a po kilku minutach w recepcji wykupił pokój. Niespodziewanie Sakura chwyciła jego rękę, kiedy kierowali się do windy. Spojrzał na nią pytająco, lecz po chwili uśmiechnął się delikatnie. Wyjechali na odpowiednie piętro i otworzył drzwi. Apartament był dość przytulny. Na środku stało dwuosobowe łóżko, a pod oknem kanapa. W wyposażeniu był też stolik kawowy, szafa, łazienka i barek. Na ścianie w kolorze piaskowca wisiał telewizor, a w kącie stała doniczka z kwiatami.
— Jeżeli chcesz to możesz wziąć prysznic. W samochodzie powinienem mieć zapasową torbę z koszulką. Przyniosę ci — powiedział Uchiha, przystając w progu pokoju.
— Sasuke! — zawołała nim zdążył wyjść. — Dziękuję.
Na męskiej twarzy pojawił się znów uśmiech, a następnie Sakura została w pokoju sama. Stres i zdenerwowanie powoli zdawało się odchodzić, więc postanowiła wziąć kąpiel. Kabina była dość sporych rozmiarów, lecz nie wiedziała, czy chciałaby się w niej teraz znaleźć z kimkolwiek. To wszystko, co działo się dzisiaj, dobitnie uświadomiło jej, że pozory mylą. Powinna częściej słuchać znajomych, ponieważ chcą dla niej dobrze. A ona jak zawsze udowodniła, że jak zawsze była bezczelnym ignorantem.
— Kładę ci koszulkę na szafce — powiedział Sasuke, który powrócił po chwili. Sakura zobaczyła, że siatkarz nie patrzył w stronę kabiny, dając jej odrobinę prywatności. Była mu za to niezmiernie wdzięczna.
Kiedy zmyla makijaż, umyła się i wysuszyła włosy hotelową suszarką, wyszła z łazienki. Zobaczyła, że Sasuke siedzi na kanapie, podpierając łokcie na kolanach, a głowę chowając w dłoniach. Powoli podeszła do niego, a gdy zbliżyła się, podniósł wzrok. Jego oczy były zmęczone.
— Powinieneś pójść spać — wyszeptała.
— Tak jak ty — odpowiedział. — Połóż się na łóżku, a ja prześpię się na kanapie.
— Chyba żartujesz — skrzyżowała ręce na piersi. — Jak mając dwa metry chcesz się wyspać na tej małej sofie?
—Jakoś się poskładam.
— Nawet mnie nie denerwuj Uchiha! — podeszła bliżej i chwyciła męską dłoń. — Prędzej ja powinnam na niej spać. Uratowałeś mnie, zabrałeś tutaj, nie powinnam od ciebie wymagać, aż takiego poświęcenia.
— To co proponujesz?
— Będziemy razem spać — wskazała na łóżko — Miejsca nie brakuje.
Uchiha chwile pomyślał, po czym pokiwał głową. Kiedy wstał i poszedł do łazienki, Sakura wskoczyła do łóżka i przykryła się kołdrą. Patrząc w ścianę zastanawiała się, czy rzeczywiście Sasuke nie ma uczuć? Przecież, gdyby tak było, nie przejął by się nią. Nie przyjechał, nie uratował. Już drugi raz. Słyszała odbijające się o ścianki kabiny krople wody. Uchiha chociaż skryty i niedostępny, zdawałoby się, że ma w sobie więcej empatii niż nie jeden znany jej osobnik.
Po chwili drzwi łazienki się otworzyły, a siatkarz powoli wszedł do łóżka. Nie zdziwiła się, że nie objął ją ramieniem, ani nie odezwał się. Wydawał się być czymś zamyślony, jednak nic nie zdradził. Ostatecznie po kilku minutach przerwał milczenie.
— Powinnaś się przespać — popatrzył w jej stronę, a następnie dłonią zgasił światło. Chwilę leżała nieruchomo, po czym skierowała się w stronę współlokatora. Choć było to dla niej trudne, z resztą dla samego Sasuke także, przytuliła się do nagiego ciała. Nie musiała mieć zapalonego światła, żeby widzieć jego zmieszaną minę.
— Dziękuję, że jesteś — powiedziała i mocniej wtuliła się w jego pierś. A on milcząc, objął ją ramieniem.





Od K: Rozdział wyszedł dłuższy niż przypuszczałam. Jednak myślę, że jesteście z tego powodu zadowoleni. Przy okazji chciałam powiedzieć, że flat white z syropem pistacjowym to jest życie ♥ Naprawdę! Odkryłam je dopiero niedawno, ale już uwielbiam. Z resztą, jak można się domyślić uwielbiam ten rodzaj kawy. A Wy? Team kawa, czy herbatka? A jak tak, to jaki rodzaj, smak, zapach?


3 komentarze:

  1. Ooo ile się tu zadziało!
    Widzę że akcja się rozkręca a Sasuke nie jest taki zły jak o nim myśleli.
    Nie mam nawet pomysłu co będzie w kolejnym rozdziale, bo już tego tu się nie spodziewałam za cholerę.
    TYLKO herbata ;)
    Z nią nie wybrzydzam -ale malinowa z sokiem malinowym to życie *-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Herbatę z sokiem malinowym też uwielbiam, jednak jestem kawowym pożeraczem, a pistacjowe flat jest moim smacznym Edenem. 🖤

      Usuń
  2. Ej ale ja to już czytałam i przysięgłabym, że nawet napisałam komentarz xD No ale widzę, że jednak nie.

    Bardzo ciekawie czyta się rywalizację Hidana i Sasuke o jedną laskę. Nie spodziewałam się, że będę czytać takie połączenie :D Hidan ma zawsze coś za uszami, ale nie spodziewałam się, że będzie aż tak bezwzględny, żeby odurzać Sakurę dla jednego numerku.

    A Sasuke? Bardzo lubię go w roli mrocznego i niedostępnego wybawiciela, który swoją troskę skrywa za maską. Jego uczucia, okazywane w drobnych gestach czy misjach ratunkowych, spokoju i cieple zawsze mi się meeega podobają <3

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie. Dziękuję ♥