niedziela, 26 czerwca 2022

Rozdział 11


 Postawić wszystko na jedną kartę.


Tego ciepłego październikowego poranka, przybyli do Gospody, która na pierwszy rzut oka sprawiała wrażenie przytulnej i dość prostej. Nie był to z całą pewnością hotel taki, jaki zastali na Majorce, ani futurystyczne tokijskie apartamentowce. Tutaj nawet architektura sprawiała, że wszystko żyło w zgodzie i harmonii z naturą. Drewniana weranda była świeżo wymalowana impregnatem, a błyszczące w środku światełka, zachęcały do wejścia. Cedrowa wykładzina, która wyścielała wejście głównego holu, miała kolor przykurzonego śniegu. Budynek stał w samym centrum rezerwatu, osadzony na niewielkim wzgórzu, otoczony zewsząd bujną roślinnością.
Słońce przyświecało zza chmur, jednak w gęstwinie zielonych liści, które dawały cień, zdołało przeniknąć niczym kolorowe refleksy. Hinata pomyślała, że to magiczne miejsce i uśmiechnęła się do Uzumakiego.
— Tutaj jest przepięknie — wypowiedziała, ściskając jego dłoń.
— Prawda? — odpowiedział i przytulił kobietę mocniej do piersi. Nie trzeba było być zbytni spostrzegawczym, by zrozumieć, że od jakiegoś czasu Uzumaki i Hyuga zbliżyli się do siebie, a nawet zaczęli zachowywać jak para. Jednak Sakura postanowiła nie wyciągać tej informacji od przyjaciółki i również zatrzymała z tym Ino. — Dobra ekipa, tutaj są klucze do pokoju. Nie wiem, kto będzie z kim, więc dogadajcie się. W razie czego, my z Hinatą mamy numer dwa.
Wszyscy spojrzeli po sobie. Po raz pierwszy Uzumaki dał do zrozumienia, że naprawdę są razem. W końcu zawsze prawnik dzielił pokój z Itachim, jednak ten zbytnio się nie przejął, a uśmiechnął się serdecznie.
— My z Sakurą bierzemy czwórkę — Sasuke szybko pochwycił kluczyk i rękę sąsiadki, ignorując zdziwione spojrzenie brata. Sakura oniemiała powłóczyła za nim nogami, starając się nie potknąć.
— Możesz mi powiedzieć, co ty słonko wyrabiasz?
— Nie chce być z Itachim w pokoju — odparł obojętnie.
— Przecież to twój brat.
— Może tego nie widać, ale ten wyjazd jest mi bardzo potrzebny — przystanęli na piętrze przy pokoju na którym widniał napis "cztery". Sasuke wciąż trzymał przegub ręki Haruno, a drugą, wolną ręką, starał się włożyć kluczyk do zamka. — Nie zamierzam ciągle słuchać głupich pytań i siedzieć jak na spowiedzi.
— Zawsze pozostała ci Ino...
— Haruno! — pociągnął ją w głąb pokoju i zamknął drzwi. Upewnił się, że nikt nie wtargnie, a następnie spojrzał na Sakurę. Jego oczy znów przepełniał znajomy mrok i pożądanie, które czasami zdołała wyłapać w jego obecności. — Jak mam cię przekonać, byś odrzuciła Tanakę, mieszkając z Ino?
Sakura stała nieruchomo, starając się zrozumieć sens wypowiedzianych wcześniej słów. Zszokowana pozwoliła, aby przysunął się bliżej, praktycznie przygwożdżając ją do drewnianej ściany. Szorstka powłoka wbijała się do łopatek, drażniąc ciało. A gdy się pochylił, serce praktycznie chciało wyskoczyć z klatki. Oddychała nierówno, starając się opamiętać.
— Sasuke — wyszeptała słabo.
— Dobrze wiesz, że tego pragniesz — wyszeptał, ściskając stanowczo kobiece biodra.
— Sasuke! — Do pokoju zaczął dobijać się Itachi. — Sasuke otwórz te cholerne drzwi!
— Spadaj Itachi!
Siatkarz nachylił się i mokrymi pocałunkami zaczął pieścić żuchwę kobiety. Sakura czuła się jak w transie, naprawdę tego pragnęła i potrzebowała. Wplątała palce w jego włosy, pozwalając zejść pocałunkami w stronę obojczyka.
— Sasuke Uchiha masz natychmiast mnie wpuścić! — Itachi nie dawał za wygraną.
— Przeszkadzasz, więc przyjdź kiedy indziej.
— Sakura, wyjdź chociaż ty — ton jego głosu zelżał. Jednak i ona nie chciała przerywać intymnej chwili. Była za bardzo podniecona. — Sakura!
— Spadaj Itachi, przeszkadzasz nam — odpowiedział poirytowany Sasuke, starając się skupić dłonie na materiale kobiecych leginsów. Tak bardzo chciał się ich teraz pozbyć.
— Sasuke, bo zaraz wyważę te cholerne drzwi!
— Przypominam ci, że jak w ogólniaku uprawiałeś bezwstydny seks z Izumi, nie dobijałem się do twoich drzwi, więc łaskawie nie przerywaj nam.
— Sasuke!
Itachi mocno uderzał pięściami w drzwi i zdziwił się, gdy zamiast twardego drewna poczuł klatkę piersiową brata. Sasuke stał w progu i patrzył na brata z irytacją.
— Czego chcesz? — powiedział obojętnie, podnosząc jedną brew do góry.
— Gdzie Sakura?
— Tam — wskazał wzrokiem na fotel, na którym obecnie siedziała Haruno. — Już zadowolony?
— Co robiliście?
— Nic — wzruszył ramionami Sasuke. — Nie Itachi, nie uprawiamy seksu.
— Sakura — zwrócił się w stronę przyjaciółki. — Czy wszystko ok?
— Nie musisz się martwić — odrzekła spokojnie, podnosząc szmaragdowe tęczówki. — Na pewno się dobrze czujesz? Zachowujesz się dosyć dziwnie?
— Widzisz, jest cała. A teraz jakbyś mógł zdecydować, wchodzisz, czy wychodzisz? Bo jak zamierzasz urządzać kazania, to odpuszczam i wychodzę.
— Naruto kazał przekazać, że za chwilę wychodzimy.
— Jasne — odparł Sasuke i zamknął po bracie drzwi. — Jak on mnie denerwuje — mruknął kierując się w stronę Haruno.
— Taka rola starszego rodzeństwa — odpowiedziała, wzruszając ramionami — Chyba powinniśmy się zbierać. Znając Uzumakiego, ma już zaplanowane wszystkie atrakcje.

*

Naruto od zawsze uwielbiał przyrodę. Może dlatego roztaczał wokół siebie przyjacielską aurę, która powodowała, że przyciągał do siebie innych? Fascynowała go fauna i flora, będąc dzieckiem spędzał wiele czasów na wycieczkach górskich razem z rodzicami i przemierzał rzeki kajakiem. Patrząc na niego, Sakura czuła ciepło. Jednak zawsze wiedziała, że Uzumaki to dobry przyjaciel, który zasługuję na kobietę taką jaką była Hinata.
Słuchali Naruto, który opowiadał z nieukrywaną radością i fascynacją o tym miejscu.
— Park został utworzony 4 grudnia 1934 roku — opowiadał, trzymając wciąż rękę Hinaty. — Obejmuje górzystą, środkową część wyspy Hokkaido. Słynie on z pięknych, ale trudno dostępnych dolin, urwisk, alpejskich łąk, malowniczych wodospadów oraz gorących źródeł.
— Zamierzasz z nich skorzystać? — wypaliła Ino, przystając obok tarasu widokowego na łąkę.
— To przygotowałem na wieczór.
— Brzmi ekstra — Sakura spojrzała w stronę Itachiego, który zmieszany odwrócił wzrok. Cała ta sytuacja z pensjonatem i pokojami powodowała dziwne napięcie. Nie mówiąc o zachowaniu Sasuke, który w obecności Itachiego chichrał się, ilekroć brat na niego spojrzał.
Gdy skierowali się w drogę powrotną, zaraz po tym, jak dowiedzieli się, że Naruto zaadoptował jednego z osieroconych lisów, postanowili, że jutro skierują się w stronę wodospadów. Sakura już znała drogę, ponieważ wcześniej z Itachim kochali się niedaleko.
— Aż przychodzą na myśl wspomnienia — wyszeptał dziennikarz, wchodząc do holu za Haruno. Kobieta zarumieniła się.
— Lepiej nie myśl o tym, będąc w związku z inną — odpowiedziała i zniknęła za drzwiami pokoju, zostawiając Itachiego w holu.
— Obstawiam, że za dziesięć minut przyjdzie i sprawdzi, czy się do ciebie nie dobieram — zaśmiał się Sasuke, gdy tylko Sakura zamknęła drzwi.
— Mam nadzieje, że jednak nie — odpowiedziała, kierując się w stronę łóżka. Miała serdecznie dosyć obydwu braci Uchiha. Nagle poczuła na sobie chłód rzuconej przez Sasuke poduszki.
— Haruno nie zadręczaj się — powiedział całkiem poważnie. — Uzumaki chciał, aby ten weekend dobrze nam zrobił. Wiem, że mój brat jest psem ogrodnika, nie jesteście ze sobą, czasem rzuci jakąś aluzję, ale to powinno przejść mu z czasem.
— Nie wierzę, że bronisz Itachiego.
— Po prostu go znam. Zawsze wpychał nos w nie swoje sprawy, próbując pomagać wszystkim naokoło. Taki już jest.
— A może powiesz mi, co to za Izumi? — Sakura podniosła się na przedramionach i oparła głowę na dłoniach, kładąc się na brzuchu. Zielone oczy miała skierowane na twarz siatkarza.
— Nie wiem, co chcesz wiedzieć? Ale skoro i tak nie jesteście razem to mogę ci opowiedzieć — Uchiha zaśmiał się i wstał ze swojego łóżka. — Tylko może się posuniesz?
Sakura zrobiła miejsce Sasuke i po chwili oboje opierali się o ścianę, siedząc obok siebie. Przez chwile nawet jej się wydawało, że mogliby tak od początku zacząć, ale wiedziała, że tam, gdzie jest wzajemne przyciąganie nie ma mowy o spokojnych plotkach z kubkiem herbaty i miską popcornu.
— Izumi chodziła z Itachim do klasy. Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, a na pewno nie z jego strony. Popularna zawsze była, bo uprawiała gimnastykę artystyczną i została przewodnicząca komitetu szkolnego. — Sasuke na chwile zamilkł, jakby próbując sobie coś przypomnieć. Po chwili zawieszenia, w końcu znów przemówił. — Ich związek był burzliwy, bo była zazdrosna o wszystkie znajome Itachiego, a on po prostu miał za dobre serce. W końcu rozstali się, wyjeżdżając na studia. Itachi tu do Tokio, Izumi do Chin.
— Jednak wrócili do siebie — powiedziała z pewną goryczą w głosie, po chwili zakrywając sobie usta.
— Żałujesz, że mój brat spotyka się ze swoją byłą?
— Po prostu dziwnie się poczułam, kiedy przyprowadził ją do domu — wyszeptała, zakrywając sobie oczy. Przecierała opuszkami powieki, odczuwając zmęczenie.
— Byłaś zazdrosna? Czy zawiedziona?
— Nie wiem. Stałam pomiędzy. Raczej zła na siebie, że pomimo, iż pozostaliśmy przyjaciółmi, nie wiem o twoim bracie praktycznie nic.
— A mogę spytać, jak wyglądał wasz związek?
— Poznaliśmy się przypadkiem — powiedziała, odwracając twarz w kierunku okna. — Na pierwszej randce byliśmy tutaj, właśnie w tym parku. Pierwszy miesiąc był słodki, chyba nawet za bardzo.
— Ciągle była hukaczka? — Sasuke zaśmiał się i natychmiast oberwał poduszką. — Ała!
— Jesteś nienormalny — fuknęła Haruno, jednak również wybuchła śmiechem. — Co to za słowo? Ale mniej więcej tak to wyglądało. Później Itachi poznał się z całą ekipą i postanowiliśmy wszyscy razem zamieszkać. Z czasem twój brat zaczął być zazdrosny o przychodzących na siłownie facetów i postanowiliśmy skończyć nasz związek.
— Sam był w takiej sytuacji, gdy spotykał się z Izumi.
— Dlatego pozostaliśmy przyjaciółmi.
— Ale z niego kretyn — podsumował Sasuke. — Miał taką kobietę, a pozwolił ci odejść.
— Zostaliśmy przyjaciółmi.
— Haruno zejdź na ziemię — Uchiha skierował twarz w jej stronę. — Nie istnieje przyjaźń damsko-męska. W każdym bądź razie nie kiedy oboje jesteście heteroseksualni.
— Z Naruto...
— Już ci mówiłem coś na ten temat.
— Okej — podniosła ręce w geście kapitulacji. — Niech ci będzie. A jak wyglądały twoje związki?
— Nie jestem facetem, który bawi się w związki — mruknął posępnie. — Jako sportowiec nie miałem na to czasu. Życie na walizkach nie jest odpowiednie do bycia w związku.
— Dlaczego?
— Ciągle jesteś w trasie. Treningi dwa razy dziennie, plus dwa mecze tygodniowo. Po sezonie zaczyna się zgrupowanie kadry, a później turnieje. Liga Narodów, czy Mistrzostwa Świata.
— Brzmi poważnie.
— Przez trzysta dwadzieścia dni w roku jestem poza mieszkaniem. Myślisz, że to by było fair wobec osoby, która tak naprawdę potrzebuje cię przy sobie?
Sakura widziała jak Sasuke wzrokiem ucieka w kierunku drzwi, do których ktoś cicho pukał. Później wstał i jeszcze wymownie spojrzał na Haruno. Uniósł brew i zaśmiał się.
— Wygrałem zakład.
— Przecież się nie założyliśmy!
— Sakura? — kiedy Sasuke otworzył drzwi zobaczyli Itachiego trzymającego w ręku ręcznik. — Co wy robiliście?
— Itachi daj nam spokój — bąknął Sasuke, pozwalając, aby brat wszedł do środka. — Nie musisz być przyzwoitką, bo nawet, gdybyśmy uprawiali seks, usłyszałbyś o tym.
Sakura parsknęła śmiechem, obserwując jak Itachi czerwienieje na twarzy. Z tego, co zauważyła, Sasuke uwielbiał wyprowadzać starszego brata z równowagi. Ale akurat w tamtym momencie wydawało się jej to komiczne.

*

Sakura potrzebowała tej wyprawy. Musiała odpocząć od wszystkiego: sprzecznych myśli i sygnałów, które dawał jej Sasuke. Uczuciu do Itachiego, bardziej odległym, niż przypuszczała i wiadomości od Izumi, która, pomimo swojego niewielkiego udziału w urodzinowym przedstawieniu, wlała w jej serce zbyt wiele wątpliwości. Leżąc pośród skał, przyjemnie ciepła woda pieściła obolałe mięśnie i mogła przez większość czasu podziwiać uroki gorących źródeł.
— Jesteś jakaś nieobecna — odezwała się Ino. W ręku trzymała lampkę merlota.
— Wydaję ci się — odpowiedziała Sakura, odwracając wzrok z panoramy parku.
— Haruno, znam cię nie od dzisiaj. Jesteś zamyślona, masz pusty wzrok. Co się dzieje?
— Pamiętasz kolegę Sasuke, Hidana?
— Ten wydziarany, super przystojny siatkarz? — wtrąciła Hyuga, która powoli weszła do wody. — Ciepła, idealna.
— Dokładnie on — wyszeptała Sakura, zanurzając się głębiej w wodzie. — Spotkałam go na siłowni. Chce się ze mną spotkać w tygodniu.
— Czy to nie cudownie?
— Z jakiś powodów Sasuke nie chce, abym się zadawała z Tanaką.
— Może jest zazdrosny? — Yamanaka upiła kolejny łyk, po czym odłożyła lampkę na leżąca obok drewnianą tacę.
— Nie wiem, czy to wygląda na zazdrość, czy kryje się coś więcej.
— Połączmy fakty — Hinata na palcach zaczęła wyliczać. — Sasuke jest zamknięty w sobie, zarozumiały i... opiekuńczy.
— Opiekuńczy?
— Wydaję mi się, że chce trzymać ciebie z daleka nie tylko ze względu na brata. Gdyby tak było, nie brałby wspólny pokój.
— Chce mnie przekonać, żebym odrzuciła Hidana — mruknęła Sakura. — Wykorzysta wszystko, bym tylko się nie spotkała z Tanaką.
— Uuu czyli będzie się coś w nocy dziać? — ucieszyła się Ino, wstając z miejsca.
— Nic nie będzie się działo! — fuknęła Sakura. — To prawda, Sasuke zna się na rzeczy i wie, jak zadowolić kobietę, ale to nie zmienia faktu, że mam też swoją dumę.
— A nie możesz się zrelaksować? Tak po prostu.
— Czy ty Ino chcesz, abym wykorzystała Sasuke, a później, jak gdyby nigdy nic, umawiała się z jego kolegą?
— Przecież możesz choć raz zachować się samolubnie — Ino owinęła się szczelniej szlafrokiem i zawiązała pas. — Przemyśl to, a ja jakoś odciągnę dzisiaj Itachiego. Nie będzie wam się dobijał do drzwi, chociaż śmiesznie było na to patrzeć.

*

Powróciła do pokoju, w którym zastała leżącego na łóżku Sasuke. Uchiha w pierwszej chwili nie spojrzał na współlokatorkę, lecz po chwili Sakura poczuła przeszywający wzrok na sobie. Siatkarz trzymał w ręku książkę.
— Nie wiem, czy mam być zaskoczona tym, że czytasz? — powiedziała spokojnie, kiedy kierowała się w stronę plecaka.
— Mówiłem, że lubię książki.
— Jest jeszcze coś, co lubisz?
— Szybkie samochody i rockową muzykę.
Błyskawicznym ruchem zamknął trzymaną w ręku książkę i zebrał się z łóżka. Sakura nie zdążyła nic powiedzieć, bo chwycił frotowy materiał szlafroka i po chwili go rozwiązał. W pierwszej chwili poczuła szok i niedowierzanie, lecz następnie zostały zastąpione przyjemnym skurczem, który rozszedł się w podbrzuszu.
— Zostawisz dla mnie Tanakę? — wyszeptał, powoli sunąc rękami po wewnętrznej stronie uda. — Panno Haruno, jak widzę, jest pani już gotowa.
Nie wiedziała, ile jeszcze wytrzyma, a słowa Yamanaki odbijały się wewnątrz głowy. Sasuke bynajmniej nie chciał przestać, więc po chwili długimi palcami stymulował łechtaczkę. Odchyliła głowę, dając mu dostęp do szyi, którą zaczął po chwili obsypywać pocałunkami.
— Podoba ci się? — wyszeptał zmysłowo, przechodząc z szyi na płatek ucha. Jego język był ciepły.
— Sasuke... ja nie wiem, jak długo jeszcze wytrzymam.
— Tyle, ile będzie trzeba.
Robił z nią, co tylko chciał. Nie miała czasu, aby myśleć o tym, że Uchiha wykorzystuje ją, a wyłączyła myślenie, żeby lepiej czuć. A odczuwała w tamtej chwili bardzo wiele. I ta bezbronność podniecała Sasuke najbardziej.
Po chwili wziął ją w ramiona i skierował się do łóżka. Nie myślał o bracie, który mógł znów się dobijać, ani o tym, że powinien trzymać się z dala. Bo tylko on mógł wiedzieć, że ta kobieta, za każdym razem budziła w nim wszystkie uczucia, które były tak bardzo sprzeczne. Fascynowała go i irytowała. Z nią nigdy nie było tak, jak z każdą wcześniejszą. Była całkowitym przeciwieństwem kobiet, z którymi wcześniej wchodził w interakcje. I nie chodziło tutaj o imponującą sylwetkę i piękne oczy, ale jako jedyna nie pobłażała mu, a wręcz jeszcze trudniej było ją zdobyć. Sakura Haruno była jedyną kobietą, która powodowała, że od nowa zaczynał czuć.
Rozsunął jej uda, w tym samym czasie nakładając prezerwatywę. Obserwował zaróżowione policzki i szmaragdowe oczy, zasunięte mgiełką pożądania. Była taka piękna!
Zdecydowanym ruchem wszedł w nią, by po chwili pomieszczenie wypełnił jęk rozkoszy. Kobieta chwyciła go za pośladki, wbijając w nie paznokcie. Było to podniecające i niesamowite. Po chwili poruszali się jak dwa, idealnie zgrane elementy tej samej maszyny. Trzymali równy rytm i tempo, Sasuke raz wbijał się głębiej, raz wycofywał. Sakura wiła się pod nim, a z pośladków przeniosła na plecy. Zostawiała czerwone ślady, bliżej nieokreślone wzory.
Zmienili pozycję, kiedy podciągnęła do góry kolano. Uchiha docisnął je wolną ręką, obsypując nagą łydkę pocałunkami. Kąsał i lizał, a Sakura mruczała z zadowolenia. Brał ją tak, jak jeszcze żadnej. Napawał się smakiem, zapachem i obrazem. Chciał zapamiętać jak najdłużej ten obraz. Bo wiedział, że musi zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę.




Od K: Miały być jeszcze tylko dwa rozdziały i koniec, jednak, jak zawsze nic nie idzie po mojej myśli. Zmieniam i zmieniam. Jednak chyba jestem zadowolona z tego, co tutaj powstaje. Współlokatorzy z całą pewnością będą dla mnie wyjątkowi.

2 komentarze:

  1. Uu jak zawsze super 🖤
    Ciekawa jestem jaką rolę odegra tu Hidan. Na pewno będzie to coś dużego ;)
    Relacja Sasuke i Sakury jest u Ciebie tak słodka i tajemnicza, że Itachi mógłby już przestać być tym psem ogrodnika!
    Zmieniaj, zmieniaj- im więcej rozdziałów tym lepiej haha
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie. Dziękuję ♥