niedziela, 19 czerwca 2022

Rozdział 10

 
Niezłe przedstawienie Haruno


Hidan rozpoznał ją od razu. Nie wiedzieli się kilka miesięcy, raz w życiu, jednak doskonale pamiętał jak wyglądała. Zza samochodowej szyby dostrzegł, jak wchodzi do siłowni i znika za przesuwnymi drzwiami. Chociaż miał na dzisiaj umówione spotkanie, postanowił, że zdąży wyskoczyć na mały trening już teraz. W końcu i tak miał to w planach.
Zaparkował na podziemnym garażu i wziął przyszykowaną na tyłach samochodu torbę do ręki. Przeczesał dłonią włosy i wszedł do środka.
— Mogę w czymś pomóc? — zapytała siedząca na recepcji kobieta. Miała długie, brązowe włosy i czerwone oczy. Blada twarz była pociągła, a na ustach miała nałożony błyszczyk. Plakietka przypięta do lewej piersi sugerowała, że ma na imię Yumi.
— Chciałbym zakupić bilet wstępu — Hidan uśmiechnął się, powodując, że policzki dziewczyny zarumieniły się.
— Je-je-jednorazowy, czy karnet? — zająkała się, a następnie poprawiła kosmyki włosów próbując ukryć swoje zakłopotanie. Hidan stwierdził, że jest urocza. Odwrócił się i rozglądnął po siłowni. W oddali zauważył plakat, na którym było zdjęcie Haruno i opis zajęć fitness, które prowadziła w tym miesiącu. Szybko w głowie obliczył, że może brać udział w większości.
— Karnet miesięczny — odparł, wyciągając portfel z kieszeni.
— Poproszę w takim razie jeszcze dokument tożsamości.
Hidan podał dowód i oparł się o ciemną ladę. Siłownia była nowoczesna i znajdowało się w niej dużo sprzętów, co z resztą go ucieszyło. Nie cierpiał tych małych, zatłoczonych, w których, zamiast kwiatowego odświeżacza, unosi się zapach potu. 
— Pan Hidan Tanaka? — recepcjonistka otworzyła szeroko buzię. — Czy to pan jest tym siatkarzem, który ostatnio był na okładce Vogue?
Pokiwał głową, dostrzegając, że na ławie, znajdującej się przy wejściu do siłowni, znajduje się czasopismo, w którym ostatnio wykorzystano jego wizerunek. Wcześniej bywał także na okładkach innych czasopism, nie tylko w Japonii.
Yumi chciała jeszcze coś powiedzieć, lecz szybko wziął od niej karnet i wszedł przez bramkę. Miał zamiar zrobić swoje i porozglądać za koleżanką Sasuke. W końcu na imprezie Haruno przykuła jego uwagę. Zawiedziony był, że tak szybko poszła, jednak dla sportowca niedostępna kobieta, to lepszy materiał do zdobycia. W końcu od zawsze uwielbiał wyzwania.
Nie znalazł jej od razu. Musiał się bardzo natrudzić, żeby w końcu znów z nią zamienić kilka zdań. Kiedy już ją zobaczył, trenowała w wolnej od maszyn przestrzeni. Miała w ręku siedmiokilowy kettlebell i robiła przysiady z wymachem. W obcisłych spodniach jej pupa działała na Hidana pobudzająco. Podszedł bliżej.
— Co za spotkanie — powiedział, kiedy przystanął obok jej maty. Wzrok szmaragdowych tęczówek w końcu wylądował na jego twarzy, kiedy skończyła ostatnią serię ćwiczeń. Odłożyła kettlebell na ziemię.
— Już nie w Chinach? — odpowiedziała uśmiechając się do Tanaki.
— Mam miesiąc przerwy — położył dłoń na szczebelku drabinki, po czym oparł się nonszalancko. - Jednak muszę dbać o formę, a to najbliższa siłownia obok mojego hotelu.
— A gdzie się zatrzymałeś?
— Hoshinoya — odrzekł spokojnie i wyszczerzył zęby. — Podobno najlepszy w całym mieście. Mam piękne widoki z okna, cała panorama miasta.
— Rzeczywiście musi być pięknie.
— Jestem miesiąc, więc może spotkamy się na kawę? — zapytał. — Masz czas w tym tygodniu?
— Naruto obchodził urodziny i pewnie w weekend zaplanuje jakiś wypad — westchnęła sprzątając miejsce treningowe.
— Szkoda, myślałem, że w ramach ostatnich miłych chwil moglibyśmy się lepiej poznać.
Sakura spojrzała na twarz Tanaki. Hidan był przystojny i charyzmatyczny. Odrobinę zwariowany i pewny siebie. Ale czy nie powinna zacząć umawiać się z innymi mężczyznami. W końcu zapomniałaby o Itachim i Sasuke.... Z resztą w tamtym momencie powróciły jej do głowy wspomnienia rozmowy z Izumi. Powinna trzymać się od braci z daleka.
— Myślę, że na początku przyszłego tygodnia powinnam znaleźć czas — w końcu powiedziała zbierając z podłogi butelkę wody i kartę.
— Kończysz już teraz? — Hidan podreptał za Sakurą wzdłuż maszyn. Kobieta kierowała się w stronę pokoju dla trenerów.
— Tak, muszę wrócić do mieszkania, aby zacząć kolejną pracę — odrzekła spokojnie.
— Jeżeli chcesz to podwiozę cię.
— Na pewno masz sporo na głowie, przejdę się.
— Daj spokój — machnął ręką przystając przed drzwiami, na których wisiał napis "tylko dla personelu" — Mam chwilę jeszcze czasu, a poza tym, nie chciałbym, byś włóczyła się sama po mieście.
Sakura spojrzała podejrzliwie na Tanakę, lecz pokiwała twierdząco głową. Po głębszym namyśle, wykalkulowała, że metro może być zatłoczone, a pojawiające się na horyzoncie chmury zwiastowały deszcz.
— Zgoda — uśmiechnęła się. — Piętnaście minut?
— Za piętnaście minut na parkingu.
Sakura zniknęła za drzwiami, pozostawiając Hidana, który uśmiechnął się i ze szczęściem powrócił do szatni. Chociaż trening miał szybki i lekki, cieszył się z możliwości przebywania z Haruno. Nie wiedział dlaczego, aczkolwiek kobieta zawróciła mu w głowie. Była niedostępna, a to jeszcze bardziej motywowało go do podrywu. Z resztą wiedział, że Uchiha z pewnością także jest zainteresowany Sakurą. Tanaka nie był ślepy, widział jak w kubie kolega pożera ją wzrokiem. W końcu było na czym zawiesić oko.
Kiedy Sakura umyła się i przebrała, stwierdziła, że mogła założyć jakieś porządniejsze ubranie. Stała przed lustrem w pokoju trenerów, ubrana w czarne leginsy i beżową bluzę crop top. próbowała ujarzmić włosy, jednak ostatecznie poddała się i spięła je ponownie w koński ogon. Szybko poprawiła makijaż, pociągając rzęsy tuszem i nakładając pomadkę ochronną na usta.
Spieszyła się, spoglądając co chwile na zegarek. Piętnaście minut stanowczo za szybko jej minęło, więc w pośpiechu wyszła, rzucając do Shikamaru zdawkowe na razie.
— Zwariowała — powiedziała, wchodząca do pokoju Temari. — Nigdy nie widziałam, żeby tak szybko biegła. Chyba śpieszy się na randkę z tym wycackanym gangsterem.
— Upierdliwa sprawa - skomentował Shikamaru i odłożył swój bidon do szafki.

*

Starała się uspokoić, aby nie wyjść na zbytnio podekscytowaną. Parkingowe drzwi otworzyła powoli. Rozglądnęła się po zaciemnionym pomieszczeniu, jednak nie zobaczyła nigdzie mężczyzny. Kiedy się odwróciła, podjechał czarny mustang, a za jego kierownicą ujrzała Hidana.
— Wsiadaj mała — powiedział wysiadając i otwierając drzwi przed Sakurą.
Uśmiechnęła się, pozwalając zabrać sobie torbę, którą od razu Tanaka włożył do bagażnika. Gdy ponownie zasiadł za kierownicą poinstruowała go którędy ma jechać.
— Sasuke dalej z wami mieszka? — ściszył radio i spojrzał na Sakurę, kiedy złapało ich czerwone światło. Sakra pokiwała głową. — Znosicie jakoś jego humorki?
— Co masz na myśli? — szmaragdowe tęczówki spoczęły na profilu siatkarza. Sakura mogła pierwszy raz dokładnie mu się przyjrzeć. Hidan miał siwe włosy, zaczesane do tyłu. Na szyi posiadał tatuaże i wywierał wrażenie niegrzecznego chłopca. O wiele gorszego niż Sasuke.
— Przez dwa sezony mieszkaliśmy razem, kiedy graliśmy na Harvardzie — odparł i ruszył. — Wiem, że potrafi być nieznośnym współlokatorem.
— W zasadzie to nie jest żadnym współlokatorem — westchnęła Sakura. — Więcej go nie ma niż jest. Nie widuję go często, prawie wcale.
— Chyba masz szczęście — zaśmiał się, zmieniając bieg. — Dalej sprowadza do mieszkania koleżanki z benefitem?
— Nie widziałam ani jednej. Zazwyczaj wraca późno w nocy, a gdy wychodzę do  pracy, śpi w pokoju obok. Czasami chrapie.
Ponownie zaśmiali się i Hidan skręcił w lewo, aby po chwili wjechać na miejsce parkingowe na podjeździe do posiadłości. Sakura spojrzała przed siebie na ścianę domu, a następnie przygryzła wargę. Poczuła, że wreszcie nadszedł ten niezbyt komfortowy moment, gdy nie wiesz jak się zachować na pożegnanie. Ostatecznie chciała tylko podziękować i otworzyć drwi, lecz gdy odwróciła twarz, poczuła na swej dłoni silny uścisk. Hidan przyciągnął ją do siebie i pocałował.
— Nie ma za co — wyszeptał, a do nozdrzy wbił się miętowy zapach gumy do żucia. — Jesteśmy w kontakcie.
— Tak, chyba tak — wyszeptała, mrugając oczami. — Na razie.
— Poczekaj, twoja torba! — Tanaka szybko wyszedł z samochodu i z bagażnika wyciągnął torbę. — Pewnie jej potrzebujesz.
Sakura pokiwała głową i wysiadła z samochodu, zamykając drzwi. Odebrała powoli torbę z jego rąk i znów poczuła na ustach jego wargi. Zamrugała szybko oczami, ponieważ to wszystko było dla niej zbyt szybkie i niespodziewane. Kiedy odjechał, odwróciła się w stronę drzwi wejściowych.
— Niezłe przedstawienie Haruno — usłyszała głos Sasuke, który obecnie stał na tarasie. W dłoni trzymał w połowie wypalonego papierosa.
— Nie wiedziałam, że palisz?
— Dużo rzeczy o mnie nie wiesz — wyszeptał zaciągając się i wypuszczając obłok nikotynowego dymu. — Czego Tanaka od ciebie chciał?
— Wpadliśmy przypadkiem na siebie — wzruszyła ramionami. — To nie twój interes, czego potrzebował. W końcu przyszedł z tym do mnie.
Sakura zamknęła drzwi, ściągnęła trampki i skierowała się do pokoju. Nie chciała wpaść na Sasuke, który mógł wrócić z tarasu. Nie miała siły z nim rozmawiać i nawet nie chciała się zwierzać. W końcu on także nie mówił zbyt wiele, praktycznie nie wiedziała, co się u niego dzieje. Nie byli przyjaciółmi, a jedynie połączył ich mały epizod łóżkowego uniesienia. Co prawda, dla Haruno był najlepszym, jaki dotąd przeżyła, a miała już wcześniej wysoko postawioną poprzeczkę. Jednak wiedziała, że Sasuke nie chce kolejny raz doprowadzić do wzajemnej interakcji, a odgradza się ostrokołem w postaci cynicznych uwag i obojętności.

*

W piątek wieczorem Naruto wparował do domu z nieukrywaną radością. Niedbale ściągnął buty i zawiesił marynarkę na jednym z haczyków w przedpokojowej szafie. Praktycznie skakał z radości, gdy tylko przekroczył próg salonu. Jego błękitna koszula w niektórych fragmentach była wymięta, zapewne przybiegł najszybciej jak mógł. A to znaczyło tylko jedno — Uzumaki był podekscytowany jak małe dziecko.
— Mamy to! — wykrzyczał praktycznie na jednym wdechu, zapierając się dłońmi o stojące przy wyspie krzesełko. Wszyscy zgromadzeni popatrzyli na niego ze wzrokiem pełnym zaciekawienia.
— W sensie, co mamy? — zapytała Yamanaka obracając papierową słomkę od smoothie.
— Wygrałem proces! — Uzumaki poderwał się, obejmując Hinatę. Wziął szybko jej dłonie i wykonał obrót jakby tańczył walca. — Pakujcie się, wybieramy się na wycieczkę!
— Zaraz, zaraz — Itachi powstał z kanapy. — Gdzie zamierzasz nas porwać?
— Przecież nie porywam was. Trochę wyobraźni.
— Przy tobie Uzumaki trzeba racjonalnie myśleć.
— Zachowujesz się jak stary dziad — prawnik nadął policzki i zmrużył oczy. — Weźcie coś ciepłego i turystycznego. Wygrałem proces w sprawie parku Daisetsuzan.
— To ta ostatnia sprawa, o której było głośno?
Uzumaki pokiwał głową i puścił Hinatę z objęć. Na jego twarzy znów pojawił się uśmiech. Jednak nie było to zbytnio zadziwiające biorąc pod uwagę fakt, że Naruto był ciągłym optymistą. Przez miesiące nie chciał zdradzać czego sprawa dotyczy, jednak w mediach krążyły pogłoski, że rozchodziło się o ratunek rudych lisów. Uzumaki uwielbiał te zwierzęta (z resztą kochał wszystkie stworzenia) więc nic dziwnego, że był szczęśliwy.
— Wybieramy się do rezerwatu na weekend. Z resztą miałem urodziny, więc możemy poświętować ciut dłużej — zachichotał. — Macie dwadzieścia minut.
— Dlaczego? — oburzyła się Yamanaka. — Przecież w dwadzieścia minut to nawet kosmetyczki nie spakuje.
— Ani chwili dłużej  — prawnik położył dłoń na damskich plecach, ruchem popychając przyjaciółkę w stronę schodów. — Za trzydzieści odjeżdża nam pociąg.
— Jedziemy pociągiem? — jęknęła Ino. Od zawsze nie cierpiała tego środka lokomocji. — Przecież mamy samochody, więc...
— Samochody zanieczyszczają atmosferę — odparł karcąco. — No już, raz, dwa.
Sakura spojrzała porozumiewawczo na Itachiego, a gdy ten wyszedł na piętro, westchnęła. Pamiętała jak na pierwszą wycieczkę pojechali właśnie do tego rezerwatu. Zakręciła kurek i wytarła dłonie w kuchenny ręcznik. Następnie skierowała się do pokoju i postanowiła wybrać najpotrzebniejszy pakunek.

*

Naruto stał w progu i patrząc na zegarek oczekiwał na przyjaciół. Ku zdziwieniu Sakury nawet Sasuke pojawił się z plecakiem i chociaż mogła przysiąc, że widziała na jego twarzy znudzenie, zdawałoby się, że dobrze się bawił.
— Brawo Ino — prawnik pokazał przyjaciółce kciuk, jakby gratulował jej co najmniej wygrany w totolotka. — Jednak się udało?
— Zabije cię kiedyś Uzumaki — wystękała zadyszana. — Ty i twoje pomysły.
— Dobra, daj spokój. Kiedy ostatnio byłaś na łonie natury?
— Na łonie to ona nie była, ale na jej na pewno ktoś ostatniej nocy — wyszeptała Hinata do Sakury i zaśmiały się obie. Przez drzwi pokoju Yamanaki wczoraj było słychać głośnie jęki.
— Nie wiedziałam, że jesteś taka zgryźliwa — odpowiedziała zaśmiana Haruno. Hyuga ostatnio stała się bardziej wygadana. Co z resztą każdy zauważył.
Na dworzec dojechali taksówką, która o dziwo się nie spóźniła i była o czasie. Itachi jeszcze w ramach zabezpieczenia dwa razy sprawdził, czy zamknął posiadłość. Gdy pokiwał twierdząco głową, zasiadł na fotelu pasażera. Szybko dojechali i biegiem, bo tak nakazał Naruto udali się na odpowiedni peron. Jednak ten był pusty i bynajmniej nie miało to się zmienić.
— Uzumaki powiedz mi, czy ty dobry peron odczytałeś? — zapytała Ino, której twarz przybrała odcień purpury.
— Peron siódmy — powiedział wskazując bilet.
— Ale platforma druga imbecylu! To jest po drugiej stronie dworca.
Wszyscy załamali się, ponieważ w oddali zobaczyli jak nowoczesna lokomotywa z wagonami odjeżdża ze swojej platformy. Po chwili Naruto zrezygnowany opadł na ziemię.
— A tak się cieszyłem — mruknął drapiąc się po blond czuprynie. — Myślałem, że spędzimy razem fajnie czas, tak jak kiedyś.
— Przestań się zamartwiać — Sakura usiadła obok. — Możemy wrócić do domu i pojechać samochodami. Wiem, że to średnio ekologiczne, jednak lepszy rydz niż nic.
— Jeżeli tak bardzo się martwisz o ekologie, to co powiesz na autobus? — Sasuke wskazał na dworzec autobusowy, który znajdował się na przeciwko. — Ma zielona tablicę i wygląda na ekologiczny.
— Trzeba sprawdzić o której jest odpowiedni autobus.
— Z tego co zdążyłem przepatrzyć stronę intrentową, to właśnie ten i za dziesięć minut ma odjazd. Chyba nawet podjeżdża, więc decyzja Uzumaki jaka jest?
— Kiedy to sprawdziłeś?
— Jak zdążyliście się z Ino pokłócić — wzruszył ramionami. — Więc kupować bilety?
Naruto pokiwał głową i wszyscy pobiegli w stronę autokaru. Młodszy z braci zakupił przez internet sześć biletów. Niestety aby zdążyć, musieli przejść przez stalowe ogrodzenie.
— Podsadzić cię Haruno? — zaśmiał się Sasuke. Dla niego ogrodzenie było niskie, jednak przy niewielkim wzroście Sakury mogło być problematyczne.
— Bardzo śmieszne Uchiha.
Sakura złapała pręty w odpowiednim miejscu i podciągnęła się na rękach. Po chwili opadła po drugiej stronie, a za nią uczynił to Sasuke. Więcej problemów miała Hinata i Ino, jednak wspólnymi siłami udało się wszystkim przedostać. Biegiem skierowali się do autokaru.
Tłok, który był w środku powodował, że usiedli tam gdzie mieli miejsce.
— Byłam tu pierwsza — mruknęła Sakura, patrząc jak Sasuke próbuje wcisnąć się na zajmowane przez nią miejsce.
— Wcale nie — odparł, próbując ją zrzucić.
— Musicie zachowywać się jak dzieci? — Itachi wtrącił się i skarcił oboje wzrokiem.
— Byłam pierwsza, a twój brat chce podstępem mnie podsiąść.
— Haruno w pełnym autobusie nie mogę stać przez te dwie godziny podroży — mruknął Sasuke. — Jakbyś nie zauważyła, jestem większy niż ten pojazd.
— Nie mój problem, że kiedy inni stali po rozum, ty dostałeś wzrost.
Uchiha mocno ścisnął przegub nadgarstka kobiety i płynnym ruchem posadził ją na kolanach. Korzystając z tego, że Itachi został popchnięty przez Ino na kolejne miejsca, mocno chwycił kobiece biodra. Sakura chciała wydać okrzyk zaskoczenia, jednak usta Sasuke były szybsze.
— Nawet nie próbuj krzyczeć — wyszeptał do ucha. — Chyba nie przeszkadza ci takie rozwiązanie?
— Jesteś gburem — odrzekła powoli zsuwając się i opierając o zagłębienie obojczyka Sasuke. Jak zawsze pachniał wspaniale, a ona próbowała po prostu ukryć swoje podniecenie tą chwilą. Po chwili poczuła jak jedna dłoń mężczyzny sunie po łydce. Starała się nie dać mu satysfakcji, że ją rozpali, choć najchętniej pozwoliłaby mu na wszystko. Czując wbijające się męskie przyrodzenie, westchnęła.
— Ciii — mruknął obok szyi, drażniąc ją oddechem. — Może ta wycieczka to bardzo dobry pomysł?
— Przecież chciałeś trzymać się z dala — odpowiedziała, przymykając oczy, gdy palce Sasuke zahaczyły o materiał cienkich, dresowych spodni.
— To przestań mnie prowokować.
— Przecież nic nie robię.
— Nie spotykaj się z Tanaką — powiedział poważanie, a jego gdy podniosła wzrok, jego onyksowe oczy znów przepełniał mrok.
— Nie możesz mi zabronić spotykać się z innymi.
— A jakbym cię ładnie poprosił?
— Nie wiem, co masz na myśli?
— No wiesz... — zaczął zmysłowo. — Na tym wyjeździe mogę dać ci niewyobrażalną rozkosz. Ostatnio ci się podobało.
— Sasuke tu są ludzie — skarciła mężczyznę — Dlaczego tak ci zależy, abym się z nim nie spotykała? Miałeś się do mnie nie zbliżać.
— Po prostu wiem, jaki on jest — wyprostował się, ponieważ dojechali na miejsce. — Martwię się o ciebie i nie chcę by coś ci się stało.
Sasuke wstał i wyszedł za autokaru. Sakura wciąż nie wiedziała, co miał na myśli i nie potrafiła zrozumieć, co siatkarzowi siedzi w głowie. Najpierw ją odpycha, a teraz chce zrobić wszystko, aby tylko nie spotykała się z innym. Westchnęła. Chyba Uchiha mają to do siebie.




Od K: Mam nadzieję, że nie będzie żadnych błędów bo ostatnio nie jestem w formie. Stale coś mi umyka i ucieka. Mam nadzieję, że u za to u Was jest lepiej. Teraz już będzie trochę pod górkę, ale niech się dzieje co ma się dziać.


2 komentarze:

  1. Uh uh uh ile dobroci w jednym rozdziale! Strasznie podoba mi się lokowanie postaci Naruto w świecie rzeczywistym i dodawanie ich w zupełnie nieoczywistych miejscach.

    To że pojawił się Hidan, mój ukochany psychol, to duże zaskoczenie ale i radość. Nie sądziłam, że wróci a tu proszę :D Coś czuję, że może nieźle namieszać! W sumie dobrze, bo może Sasuke w końcu dotrze, że Haruno wcale na niego czekać nie będzie.

    Z drugiej strony cameo Shikamaru jako trenera personalnego to coś czego potrzebowałam w swoim życiu nawet o tym nie wiedząc. Myślę, że przy takim opiekunie nawet ja miałabym idealną sylwetke xD A przynajmniej w pełni wykorzystany karnet na siłownię hehe

    No i ta hot scena w busie. Ulala. Niby nic się nie działo a jednak było gorąco. Ciekawe co dalej :)

    Niestety trochę błędów się wkradło. Głównie jakiś słów czy liter, które pewnie pozostały po korekcie. Chyba warto byłoby jeszcze raz przejrzeć tekst żeby to wyłapać.
    W dodatku w ostatniej scenie trochę się zgubiłam. Wszyscy pędzili na bus, który miał za chwilę odjechać, a tu nagle Sasuke się przekomarzał z Sakurą i z niego wyszedł? To chyba też jakiś artefakt szału twórczego :)

    Niecierpliwe czekam na więcej! Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz, błędy niebawem poprawie. Następny rozdział w niedzielę za tydzień ^.^

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie. Dziękuję ♥