czwartek, 16 czerwca 2022

Rozdział 9

 
Dla własnego bezpieczeństwa trzymaj się od tej rodziny z daleka.


Pobyt na wyspie dostarczył jej zdecydowanie więcej pytań niż odpowiedzi. Sakura w dalszym ciągu nie wiedziała, co wydarzyło się na tej plaży, ani dlaczego Sasuke tam był. Postanowiła także nie drążyć tego tematu. Wychodziła z założenia, jeżeli ktoś co ma do powiedzenia, w końcu to zrobi.
Kiedy obudziła się, Sasuke już nie było, a przyjaciółki smacznie spały w łóżku. Przez mgłę pamiętała wszystkie wydarzenia, a wracając do Tokio nie starała się zaczepiać Sasuke. Sam Uchiha bynajmniej unikał jej towarzystwa.
Po powrocie do siłowni zaczęła nadrabiać zaległości. Była cierpliwa i miła, pomagała nowym klientom i co najważniejsze, nie musiała martwić się o pieniądze. Coraz więcej osób chciało utrzymać dobrą sylwetkę z lata, miała dość sporo uczniów.
W mieszkaniu mijała się z Itachim i rzadziej widywała Sasuke. Jakby młodszego z braci rozumiała, ponieważ to, co wydarzyło się w hotelu było najwidoczniej tylko incydentem, to Itachi najwyraźniej skupiony był na nowej dziewczynie.
— To wszystko jest dziwne — skomentowała Sakura, popijając dietetyczne cappuccino w kawiarni, w której pracowała Hyuga. — Jeszcze niedawno całą piątką siedzieliśmy wieczorami w piątek i graliśmy w Monopoly, a teraz nie ma nawet chwili, aby wspólnie zjeść posiłek.
— Myślę, że odkąd Sasuke przyjechał, wprowadził ze sobą zamieszanie do naszej rutyny — odpowiedziała Hinata, wycierając umyte i wyparzone filiżanki. Był poniedziałek, w dodatku przed godzinami szczytu. W przytulnej kawiarni siedziało już niewiele osób, kończących swoje śniadania. 
Gdyby coś nam zagrażało, z całą pewnością Itachi by go nie sprowadził.  Haruno westchnęła, pociągając swoje cappuccino.
— Sasuke to brat Itachiego — Hinata odłożyła ostatnią filiżankę. — Mam młodszą siostrę, więc mogę się w tej kwestii wypowiedzieć.
Hanabi Hyuga była młodszą siostrą Hinaty. Nie ukończyła jeszcze liceum, dlatego rzadko się widywały. Miała brązowe, długie włosy i takie same jak Hinata lawendowe oczy. Sakura znała Hanabi od małego dziecka, praktycznie od narodzin.
— Gdyby Itachi nie stwierdził, że Sasuke ma zdolność do przyciągania kłopotów, nie martwiłby się o to, czy się razem prześpicie, czy nie — dodała szeptem.
— Myślisz, że czym jest to spowodowane?
— Znasz Itachiego. Jest odpowiedzialnym mężczyzną, który przejmuje się losami innych. Martwi się o młodszego brata, dlatego chce mieć na niego oko. Wątpię, że chodzi tylko o koniec jego kariery.
Sakura wciąż miała w głowie słowa Hinaty, nawet na siłowni, czy później w mieszkaniu. Zawroty głowy ustąpiły, ból odpuścił, a wewnętrzne rozbicie potęgowało się za każdym razem, kiedy tylko poruszała temat Sasuke.
Była sama w mieszkaniu kiedy usłyszała, jak ktoś niezdarnie dobiera się do zamka. Słyszała szelest wyciąganych kluczy i po chwili stała pod wejściowymi drzwiami. Spojrzała na twarz przybysza i wstrzymała oddech. Sasuke miał rozcięta wargę i skroń, z której teraz kapała stróżka krwi.
— Co ci się tym razem przytrafiło? — wyszeptała i pozwoliła, aby przełożył rękę przez kobiece ramię. — Sasuke co się stało?
— Potrzebuję jakiegoś opatrunku — odpowiedział słabo, opadając na fotel. — Są inni w mieszkaniu?
— Naruto jest w sądzie, Hinata w kawiarni, Ino najprawdopodobniej na zajęciach yogi...
— Z twoim byłym — wtrącił już bardziej stanowczo.
— Z dawnym znajomym — mruknęła, szukając potrzebnych rzeczy w apteczce. — Itachi wyszedł, zapewne na spotkanie.
— Czyli jesteśmy sami? — Sasuke rozejrzał się po salonie, a następnie wzrok ciemnych oczu skierował na stojącą przy apteczce Haruno. Pokiwała twierdząco głową, wyciągając z niej potrzebne gazy i coś na na dezynfekcje rany.
— Nie będę pytała o szczegóły, ale to nie jest normalne — wtrąciła, kiedy podeszła ze wszystkim.
— Taka wiedza nie jest ci potrzebna — odrzekł ponuro Sasuke, odchylając głowę do tyłu.
Sakura westchnęła, później spryskała gazę środkiem odkażającym. Przysunęła bliżej rany na skroni i starała się jak najdelikatniej przemyć ranę. Rozcięcie na szczęście nie było głębokie, więc gdy przestało krwawić, zakleił je dwoma krótkimi stripami.
Dłonie Sasuke również były w opłakanym stanie - zmasakrowane kostki, jakby uderzał w coś naprawdę grubego i twardego. Sakura sięgnęła po kolejną gazę i maść z antybiotykiem, aby i tą ranę opatrzyć.
— Walczyłeś z grizzly na śmierć i życie? — zapytała, starając się rozluźnić atmosferę.
— Tak jakby — bąknął w odpowiedzi.
Haruno uniosła brwi i spojrzała na twarz mężczyzny. Pomimo złego, fizycznego stanu, na ustach pojawił się ten sam, cwaniacki uśmiech. Pokręciła z niedowierzaniem głową. Na sam koniec rozpruła zębami kawałek bandaża i owinęła zranioną dłoń.
— Będziesz żył — powiedziała podnosząc się do góry. W ręku wciąż trzymała resztki opatrunku. — Nie wiem, kto i co ci zrobił, a może powinnam powiedzieć, co ty komu?
— Jak już mówiłem, to nie ma z wami, ani tym bardziej z tobą nic wspólnego.
Sakura prychnęła. Sasuke coraz bardziej ją irytował, a ta cała tajemnica wyjątkowo drażniła. Starała się być opanowana i obojętna. Jednak stojący na blacie kubek Itachiego, spowodował, że wybuchła.
— Nie zauważyłeś, że Itachi martwi się o ciebie? — warknęła, odwracając się przodem do Sasuke.
— Nikt nie prosił go o to, aby mnie tu przywiózł — odrzekł Sasuke, starając się trzymać nerwy na wodzy. Haruno dostrzegła, jak zgina zabandażowaną dłoń, a później jej uszu dobiegł męski syk bólu.
— To jest twój brat. Martwi się o ciebie — wyrzuciła pozostałości po gazie do odpowiedniego kosza. — Mogłeś zginąć, czy to do ciebie nie dociera?!
— Jak widać jeszcze żyję — Sasuke powstał z miejsca i dwoma dużymi krokami dopadł Sakurę. Pochwycił jej biodra, a następnie ścisnął je mocno zdrową ręką. Ciałem przycisnął ją do kuchennego blatu. Czuła na swoich lędźwiach marmurowy kant, wpijający się. Powodował ból. — A jeżeli wciąż będziesz drążyła temat, to tylko się na tym sparzysz. Mówiłem, że nie jestem dla was odpowiednim towarzystwem.
Puścił kobietę i trzaskając drzwiami wyszedł z mieszkania.

*

Minęło ponad dwa tygodnie od incydentu z Sasuke, a miesiąc od wyznania Itachiego, że się z kimś spotyka. I chociaż Sakura wiedziała, że powinna przestać rozmyślać o jednym i drugim, szczególnie, że straszy był zajęty inna kobietą, nie potrafiła skupić swoich myśli.
Nie pomagał w tym także fakt, że Ino dostała się na fashionweek i w dodatku pójdzie na kilku pokazach bardzo wpływowych projektantów. Jedyną pomocą była Hinata, która wyjątkowo dużo pracowała, aby nadrobić to, co jej uciekło z powodu wyjazdu na Majorkę.
— Nie wiem, co ma z tym wszystkim zrobić? — Haruno kończyła pić swoje zielone smoothie. Siedziała na barowym krzesełku kawiarni. Nie miała zamiaru znów siedzieć w domu, zwłaszcza sama.
— Nic — odpowiedziała, szykując zamówienie dla stolika numer pięć. — Na to już nie masz wpływu, więc nie możesz w nieskończoność tym przejmować.
— Może Ino miała rację? Może powinnam się z kimś przespać, a nawet znaleźć jakiegoś dobrego faceta?
— Sakura dobrze wiesz, że to tak nie działa.
Haruno obserwowała, jak przyjaciółka bierze do ręki tacę, na której ułożyła cappuccino i caffè latte, a obok nich dwa talerzyki z czekoladowym brownie. Sakura poprawiła pasek torby, przekładając go przez udo i zawieszając na kolanie. Dzisiejszego dnia w kawiarni był tłum, a choć chciała dłużej pracować na siłowni, przełożony kazał iść jej do domu.
Obserwowała widoki za szybą, która znajdowała się za pułkami z ekstraktami do kawy, aż ujrzała znajome czarne włosy. Westchnęła.
Tylko jego tutaj brakowało — pomyślała, dostrzegając sylwetkę Itachiego za szybą. Obok mężczyzny stała brunetka i trzymała się jego ramienia. Wyglądała dosyć znajomo, lecz Sakura nie potrafiła ujrzeć jej twarzy. Zielonymi tęczówkami obserwowała, jak Itachi najpierw patrzy na kawiarnie, po czym z towarzyszką, kieruje się w stronę innych restauracji.
— Przynajmniej tutaj z nią nie wejdzie — mruknęła Sakura i pociągnęła resztki owocowego napoju. — Powiedz mi Sasori, co jest ze mną nie tak?
Kolega Hinaty — Sasori Akatsuna był dwudziestodziewięcioletnim menadżerem. Miał bordowe włosy, bursztynowe tęczówki i pogodny uśmiech. Poznali się przypadkowo, kiedy Haruno przyszła po Hinatę, aby przyjaciółka ją poratowała. Sakura była cała przemoczona, ponieważ zastała ją w siłowni ulewa, zapomniała kluczy i rzeczy na przebranie.
— Jesteś kompletnie... zwyczajna — odrzekł Sasori, wycierając wyparzone filiżanki. — Gdybym był hetero z pewnością starałbym się o twoje względy.
Sasori od lat był w stałym związku z Deidarą, który nie pracował w kawiarni, a nawet w żadnym gastronomicznym sklepie. Deidara zajmował się sztuką. Uwielbiał robótki ręczne, jakby to nie zabrzmiało. Może właśnie to ich do siebie zbliżyło? Jak po Deidarze było widać jego orientacje, Sasori doskonale się z tym ukrywał. A może po prostu nie obnosił?
— Uważaj, bo jak Dei to usłyszy...
— Co Dei usłyszy? — dobiegł ją odgłos wchodzącego do kawiarni mężczyzny. Deidara miał blond włosy, spięte w kucyk, który zauważyła od razu. Na twarzy gościł szeroki uśmiech. — Chyba cię Haruno z kilka dobrych miesięcy nie widziałem!
Podszedł bliżej i uścisnął dziewczynę. Pachniał cytrusem i konwaliami. Ubrany był w wąskie spodnie i koszulkę z jakimś heavy metalowym zespołem.
— Najpierw zostawiłaś nas dla Itachiego — rzucił Deidara z udawanym wyrzutem — A właśnie, spotkałem go. Czyżbyście?
— Zostaliśmy przyjaciółmi — odparła i machnęła ręką. — To nic takiego.
— Widziałem go przed chwilą. Nie uwierzysz kochanie z kim teraz się spotyka! — Deidara zacmokał w kierunku Sasoriego. Akasuna zrobił zdziwioną minę i wzruszył ramionami. — Spotyka się z Izumi! Najwidoczniej stara miłość nie rdzewieje.
— Nie gadaj, ze Izumi wróciła — Sasori odłożył ścierkę na blat. — Z wieki jej nie widziałem.
Sakura obserwowała kolegów, patrząc to na zdzwionego Sasoriego, to na wesołego Deidarę. Zapewne musiała wyglądać przekomicznie, bo gdy Hinata wróciła, zapytała, czy któryś coś znowu palnął? Po chwili zamknęła usta, aby nie dać satysfakcji, że jako jedyna o niczym nie wie.
— Kim jest Izumi? — Sakura starała się brzmieć obojętnie, bawiąc papierową słomką.
— To jak się przyjaźnicie i nie wiesz, kim jest Izumi?
— Itachi nie wspominał mi o niej. Sadząc po tym, co powiedziałeś Dei, zakładam, że to jego była?
— A jak widać była-obecna — zaśmiał się blondyn i pochwycił dłonie Sakury. Haruno była już przyzwyczajona do takich reakcji z jego strony, jednak dotarło do niej, że rzeczywiście nic o Itachim nie wiedziała.
— Ja także nic nie wiem — wtrąciła spokojne Hinata. — Kim jest ta kobieta?
— Nie wiem, czy wiecie, ale razem z Sasorim pochodzimy z Osaki. Mimo, że jest to duże miasto, w naszej dzielnicy każdy się zna. Itachi Uchiha zawsze był popularny.
— Pan idealny — wtrącił Akasuna, a w jego tonie słychać było delikatną kpinę.
— Itachi Uchiha zawsze miał najlepsze oceny, chociaż tak naprawdę nigdy się nie uczył.
— Ściągał? — zaśmiała się Hinata. — Jakoś nie wygląda na osobę, która by oszukiwała.
— Nie. Raczej był typem osoby, od której się ściągało — dalej prawił Deidara. — Co innego jego brat, Sasuke.
— Znacie także Sasuke? — Sakura uniosła brew. Po chwili jednak dotarło do niej, że nie zabłysnęła inteligencją. Skoro Deidara powiedział, że mieszkali w jednej miejscowości, a każdy się zna...
— Sasuke tak jak brat był popularny. Od dziecka grał i wydawało mi się, jakby Itachi uważał, że rodzice wolą młodszego brata od niego. Sasuke miał osiągnięcia, był mistrzem kraju i miał zadatki na światową karierę...
— Ale zakończył to wszystko przez kontuzję — wtrąciła Haruno.
— Nie wiem, czy powinienem to mówić, a tym bardziej w kawiarni — westchnął z szeptem Dei. Po chwili nachylił się i dodał — Podobno to nie był zwykły wypadek. Uchiha Sasuke krąży po mieście i odzywa się do starych znajomych.
— Jakich znajomych masz na myśli?
— Haruno! — zganił koleżankę. — Przecież nie powiem ci tego, a już na pewno nie w kawiarni pełnej ludzi.
Sakura westchnęła i nadęła policzki. Czuła się oszukana, a przede wszystkim nie cierpiała, kiedy ktoś coś świadomie przed nią ukrywał. Mogła zrozumieć Sasuke, z którym najwidoczniej nie łączyło ją nic, jak wspólna ściana pokoju.
— Jesteście okrutni — wtrąciła Hinata, która ściągnęła fartuszek. Zbliżała się godzina, o której zakończy pracę. Sakura poczekała chwilę na przyjaciółkę i po kilku minutach pożegnały się z parą, a następnie skierowały w stronę galerii handlowej.
— Myślisz, że to wszystko prawda? — przerwała ciszę Sakura, która skonfundowana szurała trampkami po chodniku.
— Sądzę, że nie powinnaś się tym przejmować — Hinata chwyciła ramię przyjaciółki, aby ją zatrzymać. — Na to nie masz wpływu, a tym bardziej nie powinnaś się narażać.
— Chyba masz rację. To przecież nie jest mój problem.

*

— Ten tort jest tak piękny, że aż szkoda go kroić — stwierdził Naruto, kiedy zdmuchnął świeczki i nim odłożył pierwszy z prezentów. — Nie musiałaś Sakura.
— To był pomysł Hinaty — odpowiedziała Haruno, puszczając oczko do przyjaciółki. Na twarzy Hinaty pojawił się rumieniec i zachichotała, machając dłonią.
— Nic wielkiego.
Mijały dwudzieste szóste urodziny Uzumakiego. Naruto zawsze uwielbiał smak wanilii i maślanych ciastek, więc Sakura połączyła oba te smaki. Razem z Hinatą sporządziły listę i zakupiły najpotrzebniejsze składniki. Oczywiście Itachi także pomógł przyjaciółkom, zajmując od rana Uzumakiego. W efekcie czego, kiedy powrócili do domu, Naruto dosięgły salwy i brawa, a następnie usłyszał wspólny okrzyk: WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO.
— Dziękuje wam wszystkim! — odparł ucieszony, a w jego szafirowych tęczówkach ujrzeli łzy. No tak, Naruto nigdy nie krył się z uczuciami, więc Sakura podała szybko mu chusteczkę, a ten wytarł niedbale oczy.
— Tylko nie mów o czym zamarzyłeś, bo jeszcze się nie spełni — Haruno usłyszała spokojny, damski głos. Za plecami Itachiego stała brunetka, którą już wcześniej widziała u boku przyjaciela.
— Poznajcie Izumi — zakomunikował Uchiha i wskazał na kobietę. Miała brązowe oczy i pieprzyk pod jednym z nich. Była filigranowych rozmiarów, gdyby niebotyczny rozmiar szpilki, zapewne byłaby od wszystkich mniejsza o głowę. Sasuke za pewne sięgała pasa.
Wszyscy podnieśli rękę w geście przywitania, a Sakura wzięła wcześniej zmoczony w wodzie nóż i zaczęła kroić żółty tort. Cała czwórka żywo dyskutowała z nowym gościem.
Nagle rozmowy przycichły, ponieważ Haruno zaczęła nakładać kawałki tortu na talerzyk, a Naruto doczepiał do nich pomarańczowe liski.
Cały Uzumaki  — pomyślała i zaśmiała się.
Hinata zrobiła wcześniej listę gości i nawet przez to, że nie spodziewały się nowej partnerki Itachiego, Sakura zrobiła wystarczający tort na czterdzieści centymetrów. Nawet Sasuke, który nie przepadał za słodkościami przytaknął z potwierdzeniem, kiedy Uzumaki stwierdził, że niebo pieści jego podniebienie.
Trzymała się z dala od gości, opierając o marmurowy blat, do którego jeszcze niedawno Sasuke ją przypierał. Mroczne spojrzenie Sasuke nie uraczyło ją od tamtego momentu, a tak naprawdę nawet nie miała okazji się na Uchiha natknąć.
Westchnęła, zastanawiając się, ile tak naprawdę nie wie o tej rodzinie? Słysząc opowieści Izumi, czuła wewnętrzne uczucie bólu. Ona wiedziała wiele, Sakura prawie nic. Brunetka opowiadała historię, jak w młodości razem z Itachim nurkowali na rafie koralowej i przypadkowo skaleczyła się, a za nią popłynął chłopak i ma taką samą bliznę jak ona. Sakura doskonale znała jej miejsce i wzór, ponieważ znajdowała się ponad linią bioder.
Wyrzuciła plastikowy talerzyk do kosza, a gdy zaczęło się rozluźniać, postanowiła wyjść zza wyspy i udać się do pokoju. Miała dosyć udawana, że wszystko jest ok, zaprzeczania słowom przyjaciół, że wygląda na nieszczęśliwą.
No dobrze, może rzeczywiście taka była, a szansa na spokojny, prawdziwy związek przeszła jej koło nosa. Ostatnio często myślała, czy nie powinna rzucić pracy w cholerę i tak jak oczekiwał od niej Itachi, pozostać tylko przy prowadzeniu online? Im dłużej jednak nad tym rozmyślała, tym bardziej wiedziała, że żyła by w świecie iluzji i sprzeczności. Ponieważ od zawsze była niezależna.
Kiedy szła w kierunku pokoju, niechcący wpadła na nią kobieta.
— Ja pierdole — wyszeptała, gdy ujrzała brązowe tęczówki i charakterystyczny pieprzyk. Kobieta wydęła usta, jakby udając uśmiech i odskoczyła do tyłu. Sakura przesunęła się, aby zrobić jej miejsce, lecz kiedy chciała minąć Izumi, ta przerwała panującą między nimi ciszę.
— Dla własnego bezpieczeństwa trzymaj się od tej rodziny z daleka. Zwłaszcza od Sasuke — wyszeptała, a następnie skierowała się w stronę salonu. Pozostawiając Sakurę z milionami pytań, na które nie potrafiła znaleźć odpowiedzi.




Od K: Jeszcze kilka rozdziałów i myślę, że mogę skończyć to opowiadanie. Mam nadzieję, że podoba Wam się ten koncept.

4 komentarze:

  1. Uuu no nieźle! Dzieje się!
    Cieszę sie że wprowadziłaś Izumi do opowiadania bo uwielbiam te postać i tym bardziej jestem ciekawa co wniesie do tej historii. Relacja Sasuke i Sakury to też wielka niewiadoma więc czekam na następny rozdział :)
    Pomysł na to nowe opowiadanie- super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i już zapraszam na dziesiąty rozdział. Izumi będzie w tym opowiadaniu już do końca, ale nie mogę zdradzić, jaki będzie miała wpływ na historię.

      Co do nowego opowiadania, nie wiem, kiedy zacznę je publikować, bo oprócz początkowego zarysu fabuły mam pustkę w głowie.

      Usuń
  2. Fajnie się czekało. Czekam na kolejny rozdział i rozwiązanie zagadki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że wytrzymacie do końca i będę trzymać z zagadką do epilogu. Oby nikt wcześniej nie zorientował się co i jak :D

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie. Dziękuję ♥