Co ty ze mną wyprawiasz?
Zapatrzyła się w odbicie w lustrze. Ostatnio często patrzyła w swoje oczy i myślała, czy właśnie tak chciała, aby wyglądało jej życie? Zielone tęczówki ukazywały osobę rozdartą i wewnętrznie sprzeczną. Choć chciała zaprzeczyć, nie potrafiła się uspokoić w obecności Sasuke.
Po niezbyt udanej kolacji powróciła do hotelu i postanowiła wziąć torebkę, komórkę i pieniądze. Pozostawiła portfel, a jedynie zabrała potrzebne dokumenty i kilka banknotów.
Przyjaciółki obecnie razem z Naruto spędzały u niego w pokoju czas. Wychodząc zostawiła im kartę, aby o nic się nie martwiły.
Itachi Uchiha siedział przy oknie jednej z sal konferencyjnych. Sakura dostrzegła jego sylwetkę, gdy wychodziła. Do ucha miał przystawiony telefon, a na ustach pogodny uśmiech. Znała ten stan i wiedziała, że musiał rozmawiać z nową partnerką.
Nie wiedziała, gdzie chce iść, ani czy powinna się oddalać? Nie znała dobrze tego miejsca, ani nie miała ze sobą mapy. Postanowiła skierować się w stronę plaży. Mijała kramy, które za dnia przyciągały turystów, teraz były zamknięte a deptak opustoszały. W oddali widziała światła lampionów przyczepionych do jednej z pobliskich knajp. Skierowała się w stronę plaży. Piaszczystą ścieżką dotarła na jej granice. Morze było spokojne, takie jak wczoraj. Jednak dzisiaj plaża wyjątkowo świeciła pustkami. W oddali widziała stanowiska organizowanej imprezy, ale były one tak samo puste, jak pozostała część plaży, znajdującej się po tej stronie wyspy. Ściągnęła japonki i wzięła je do ręki. Piasek był jeszcze nagrzany, od panującego za dnia słońca. Nie wiedziała, która może być godzina, jednak mogła przypuszczać, że koło północy.
Powolnym krokiem skierowała się wzdłuż granicy wody z piaskiem. Fale muskały bose stopy, dawały ukojenie. Sakura musiała poukładać parę spraw i pozbierać myśli. Wiedziała, że nie może wciąż myśleć przy przyjaciołach, bo któreś w końcu się zorientuje.
Dlaczego Itachi w Tokio nie powiedział o nowej partnerce?
Czemu musi uważać na Sasuke i co właściwie jest powodem jego mroku?
Dlaczego przy Itachim czuje się bezpiecznie i czemu dopiero teraz to zrozumiała?
Jakim cudem Sasuke doprowadza ją do tak sprzecznych uczuć?
To wszystko kłębiło się w jej głowie i myślała, że za chwile eksploduje. Nie potrafiła dłużej udawać silnej i niezależnej. Potrzebowała przestrzeni dla siebie. Myślała, że bez problemu ułoży sobie życie. Wyjedzie z Nagoyi i zamieszka w Tokio. Stolica kraju dawała jej dobre warunki do rozwoju. Mogła zapomnieć o rodzinie, która zawsze mówiła, co powinna robić, czym się zajmować i jak zachowywać. Miała dosyć zakazów i nakazów. Chciała żyć po swojemu.
Zrobiło się zimniej i owinęła się szczelniej cienkim swetrem. W oddali uliczne światła powoli gasły, więc musiało być bardzo późno lub wyjątkowo wcześnie nad ranem. Sięgnęła po telefon, niestety z żalem zauważyła, że był rozładowany. Przystanęła na chwile i rozejrzała się dookoła. Powędrowała dalej niż przypuszczała. Postanowiła powrócić za śladami, które wcześniej zostawiła. Jednak nie potrafiła części odnaleźć, ponieważ wciąż kołysząca się woda, skutecznie zmazywała je z piachu.
Szłam cały czas przed siebie — pomyślała i postanowiła brzegiem wrócić. Skrzyżowała ręce na piersi, okryła się i zasłoniła nagie ramiona. Zapięła guziczki sweterka i mocniej ścisnęła japonki. W oddali zauważyła jarzący się płomień i stalowe konstelacje areny sportowej. Rozszerzyła oczy i pobiegła w tamtym kierunku. Ktoś musiał podpalić stadion.
Biegła ile sił, aby dotrzeć jak najszybciej. Pokonywała odległość, chociaż było to ciężkie z powodu piasku. Była zła, że nie miała możliwości zadzwonić po służby, więc rozejrzała się u zauważyła budkę telefoniczną. Szybko wrzuciła monety i wykręcił numer alarmowy.
Po chwili słyszała sygnały alarmowe i nim zdążyła się odezwać straciła przytomność.
*
Obudziła się i zamrugała. Znajdowała się w jakimś pomieszczeniu. Dostrzegła biały sufit i jasne ściany. Zamrugała raz jeszcze. Po chwili poraziły ją promienie słoneczne.
Powoli podniosła się do siadu i rejestrowała miejsce w którym się obecnie znajduje. Ogarnęło ją znajome uczucie i zapach. Znajdowała się w szpitalu.
— Sakura! — poczuła ramiona przyjaciółki, która mocno ścisnęła ją.
— Tak się o ciebie martwiliśmy! — dodała Yamanaka, która razem z Hinatą wciąż przytulały Haruno.
— Co się stało? — zapytała Sakura czując suchość w gardle. Automatycznie wyciągnęła dłoń po stojąca obok szklankę, którą szybko napełniła Hinata.
— Straciłaś przytomność — odezwał się Itachi i wtedy Sakura zauważyła, że także z Naruto stoją obok drzwi wejściowych do sali.
— Ostatnie co pamiętam to plaża i morska woda — złapała się za głowę, przecierając oczy. Czuła pulsacyjny ból i zapach palonej stali.
— Ktoś podpalił trybuny i stadion — powiedział Itachi. — Zakończyli zawody bez rozstrzygnięcia zwycięzcy. Co robiłaś obok stadionu?
— Ja... nie, nie wiem. Nie pamiętam — odrzekła, wciąż trzymając swojej głowy. — Poszłam się przejść brzegiem plaży. Gdy wracam zobaczyłam...
— Ogień? — wtrącił Naruto. Sakura pokiwała głową. — Policja zabezpieczyła twoje nagranie głosowe, w którym informujesz służby o podpaleniu.
— Przecież chyba mnie nie podejrzewają?
— Nie, w tej chwili nie — Uzumaki podszedł bliżej. — Powiedziałem, że jestem twoim adwokatem i beze mnie nie mogą cię przesłuchać.
Sakura pokiwała głową, wciąż czując ból. Następnie zauważyła wchodzącego do sali mężczyznę z napisem: ordynator. A za nim wszedł Sasuke.
— Pani Haruno? — zaczął lekarz, ubrany w biały kitel. W ręce trzymał plik kartek. Sakura pomyślała, że to za pewne jej wyniki badań. — Nazywam się Kobayashi Akihiro i jestem lekarzem prowadzącym. Czy możecie nas zostawić? — powiedział do przebranych w sali osób. Pozostali sami.
— Aha — odpowiedziała, nie wyrażając jakiegokolwiek zainteresowania, w dalszym ciągu dotykając bolącej skroni.
— Ostry ból został spowodowany niedotleniem związanym z wydostającymi się spalinami. Może się nasilać od czasu do czasu i potrwać jeszcze kilka dni. — Wziął w pulchne palce długopis, po czym spojrzał na wiszący zegar ścienny. — Muszę wykonać jeszcze kontrolne badania. Czy zaniki pamięci u pani wystąpiły?
— Lekkie — odpowiedziała.
— Nudności? Brak apetytu?
Sakura pokiwała przecząco głową, chcąc mieć tą wizytę za sobą.
— Miała pani wiele szczęścia. Gdyby nie pan Uchiha, z pewnością by pani nie żyła.
Sakura otworzyła szerzej oczy i zdziwiła się, co w tamtym momencie robił Sasuke? Wykluczyła Itachiego, ponieważ ciągle był na konferencji.
— Proszę wypoczywać. Zlecę jeszcze kontrolne badania i myślę, że jutro wyjdzie pani ze szpitala.
Pokiwała głową na znak akceptacji i osunęła się na poduszki. Nie miała ochoty siedzieć w szpitalu, a tym bardziej odpowiadać na nic nieznaczące pytania. Doktor Kobayashi uzupełnił papiery i wyszedł, a jego miejsce szybko zajęli pozostali.
— Co mówił lekarz? — zaczęła Hinata.
— Że mam wypoczywać. Jutro wyjdę ze szpitala.
Przyjaciele spojrzeli po sobie i zgodnie stwierdzili, że czas na odwiedziny dobiegł końca.
— Gdyby ktoś chciał cię przesłuchać, to dzwoń do mnie od razu — Naruto jeszcze na pożegnanie dał jej buziaka. — Nie mów im nic, nie jesteśmy w Japonii.
— Jasne — odpowiedziała. — Sasuke, możesz chwile zostać?
Wszyscy spojrzeli po sobie, a młodszy z Uchiha skinął głową. Po chwili zostali sami.
— Zamkniesz drzwi?
Sasuke zrobił to, o co poprosiła go Sakura. Zamknął drzwi i przybliżył się do łóżka.
— Słyszałam od lekarza, że to ty mnie uratowałeś — przerwała chwilową ciszę. — Nie wiem, co tam robiłeś, ani dlaczego to zrobiłeś. Ale dziękuję za ratunek.
— Nie ma za co — odparł, wyciągając dzwoniący telefon z kieszeni. — A teraz powinnaś wypoczywać. Sen jest najlepszą regeneracją.
— Nie wiem, czy uda mi się usnąć.
— Jak nie spróbujesz to się nie przekonasz.
Sasuke wyszedł z sali i Sakura widziała, jak kieruje się korytarzem do wyjścia. Ktoś musiał pilnie coś od niego chcieć, bo natychmiast oddzwonił. Opadła znów na poduszki, a podane wcześniej lekki zaczęły działać i zasnęła.
*
Drzwi pokoju przesłuchań otworzyły się i do środka wszedł mężczyzna w luźnych spodniach, koszuli, rozpiętym krawatem i przełożonej przez ramię marynarce, którą zawiesił na krześle. W ręce trzymał aktówkę. Na początku zmierzył Sakurę wzrokiem, a następnie spoczął na krześle.
— Panna...
— Haruno — wtrąciła widząc, jak mężczyzna otwiera notes. — Sakura Haruno.
Chociaż minęło kilka dni, a Sakura wiedziała, że Naruto będzie na nią cholernie zły, postanowiła zgłosić się na przesłuchanie sama. Wiedziała, że nic nie zrobiła, była niewinna. Poczuła się jak jedna z bohaterek popularnego serialu na netflixie. Z tym, że to było realne życie, a nie film.
— Przepraszam, nie zdążyłem — odpowiedział, chociaż Sakura wiedziała, że wcale nie jest mu przykro. — Była pani świadkiem podpalenia stadionu.
Haruno wbiła w niego wzrok i uparcie trzymała ściągnięte brwi. Starała się nie wybuchnąć złością, ani nie pogorszyć swojej sytuacji. Choć w tamtej chwili było to wyjątkowo trudne.
Z oddali usłyszeli hałasy i nim detektyw ponownie wypowiedział pytanie, drzwi pokoju przesłuchań się otworzyły i zobaczyła w nich Naruto oraz posterunkowego.
— Naruto Uzumaki, adwokat panny Haruno — powiedział spokojnie blondyn. Sakura wiedziała, że pewnie przyjaciel chce zabić ją wzrokiem, teraz najpewniej robi dobrą minę do złej gry.
— Kiedy dotarłam w miejsce stadionu, ogień już się rozprzestrzeniał — odpowiedziała, ignorując Uzumakiego. — Gdy tylko zauważyłam, co się stało, wezwałam służby ratunkowe.
— Z budki telefonicznej 9230? — zapytał.
— Nie wiem jaki miała numer. Była najbliżej stadionu.
— Dlaczego nie skorzystała pani z telefonu komórkowego?
— Miałam rozładowany.
— Potwierdzam to — Naruto wtrącił się do przesłuchania. — Panna Haruno miała rozładowany telefon, co może potwierdzić przynajmniej osiem osób.
— Przyjaciele panny Haruno.
— Nie tylko — Naruto uśmiechnął się. — Personel szpitala odbierał rzeczy i może potwierdzić, że w znajdujących się rzeczach mojej klientki był rozładowany aparat komórkowy. Ma to pan opisane w początkowym protokole.
Sakura wiele przeszła w swoim życiu i z wieloma pewnie będzie musiała się mierzyć. Przesłuchanie skończyło się i w końcu detektyw wypuścił ją i Naruto. Dostała informacje, że wykluczają ją z podejrzeń i przeprosili za wszystkie pytania. Niechętnie, ale po namowach Naruto, spisała oficjalną skargę i wyszła z komisariatu.
Do hotelu powrócili i Sakura chciała po prostu odpocząć. Nie miała siły na głupie pytania Ino, ani serca aby zbywać Hinatę. Naturo także odpuścił, kiedy poprosiła, aby pozostawili ją samą. Ostatecznie wszyscy wyszli, a ona skierowała się do łazienki i wzięła prysznic. Wraz z wodą, miała uczucie, że wszystkie złe emocje schodzą do kratki ściekowej.
Powróciła do pokoju i zdziwiła się, kiedy zauważyła siedzącego na łóżku Sasuke. W dłoni obracał medalik, który Sakura aż za dobrze znała.
— Zapomniałem ci oddać — powiedział w jej stronę. — Kiedy straciłaś przytomność, zerwał się i odnalazłem go w piasku.
— Mógł tam zostać na wieczność — odpowiedziała, przybliżając się do łóżka. Wciąż miała na sobie tylko ręcznik.
Sasuke parzył na jej ciało z pożądaniem i mrokiem, do którego Sakura starała się przyzwyczaić. Jednak czy do czegoś takiego można przywyknąć?
— Dlaczego Itachi kazał ci się trzymać ode mnie z daleka? — zapytała podchodząc bliżej. Stała praktycznie przed mężczyzną.
— Nie jestem odpowiednią osobą dla was — odpowiedział szybko, starając się podnieść. Sakura przytrzymała jedną ręką męskie ramię, próbując go zatrzymać.
— Podobno masz talent do pakowania się w kłopoty — zaczęła, biorąc głęboki oddech. — W szpitalu nie wypytywałam cię, co robiłeś koło stadionu? Na przesłuchaniu nie wspomniałam, że ostatnim, co wdziałam byłeś ty Sasuke.
Onyksowe oczy gromiły ją wzrokiem i widziała w nich większą intensywność niż wcześniej. Usta ścisnął w wąską linię.
— Nie wiem, co tam robiłeś. Nie chcę wiedzieć.
— To nie ma z tobą nic wspólnego — odparł w końcu. Jednak Sakura wiedziała, że to Uchiha udaje opanowanego.
— Mogłam stracić życie. Uważasz, że nie zasługuję na wyjaśnienia?!
— Uratowałem cię — odparł wstając i przyciskając kobietę do ściany. — Sakura staram się trzymać was, a w szczególności ciebie na dystans, ponieważ mam wiele na głowie. Mówiłem, że jestem niegrzecznym chłopcem, a w życiu nie jedno odjebałem.
— Sasuke — wyszeptała, czując blisko jego usta. Poczuła skurcze w okolicy ud. Wiedziała, że nie potrafiłaby się mu oprzeć.
— Nie podpaliłem tego stadionu, ale znam ludzi, którzy zapewne mogli to zrobić.
Spojrzenie onyksowych oczu przepełnił żar pożądania, kiedy nachylił się do kobiecej twarzy. Sakura znała to spojrzenie, niejednokrotnie miała z nim do czynienia. Mimowolnie rozchyliła wargi.
Sasuke skradł pierwszy pocałunek, a później i drugi. Sakura oddawała je z pewną desperacją, pozwalając by językiem badał jej podniebienie. Jęknęła, gdy Uchiha przygryzł jej wargę, wplotła palce w kruczoczarne włosy, ciągnąc go bliżej. Poczuła dłonie Sasuke na pośladkach, kiedy uniósł ją do góry i skierował do łóżka. Ręcznik zsunął się z jej ciała. Położył Sakurę, która podziwiała jak szybko pozbywa się koszulki. Chociaż widziała już jego nagi tors, chociażby pierwszego dnia w łazience, nigdy nie obserwowała z taką fascynacją. Jako sportowiec, który przez dobre lata zajmował się treningiem i grą, miał piękne ciało. Tors był gładki, wyrzeźbiony i dla Sakury fascynujący. Doskonale zdawała sobie sprawę, dlaczego tyle kobiet pragnęła go w swoim łóżku. Sakura nie lubiła porównań, musiała jednak przyznać, że Itachi przy Sasuke wyglądał po prostu marnie.
— Będziesz tylko obserwować? — powiedziała, a Uchiha zaśmiał się. Później pociągnął kobietę za kostkę. Pocałunkami pieścił wewnętrzną stronę ud, pozwalając sobie na rozpięcie guzika spodni. Pod napływem tych pieszczot, Sakura wiła się i westchnęła, kiedy na chwile Sasuke oderwał swoje usta, powstając na przedramionach.
Onyksowe oczy przepełniło pożądanie. Było w tym spojrzeniu coś mrocznego, a jednocześnie magicznego. Sasuke Uchiha był chodzącą tajemnicą.
Sasuke przybliżył się, ponownie złączając niecierpliwe wargi. Całowali się zaciekle, walcząc o dominację. Długie place wplotła w hebanowe włosy i pociągła, aby skrócić między nimi powstały na chwile dystans. Ręce Sasuke wędrowały po jej żebrach, kręgosłupie. Sakura pomyślała, że miał w tym wprawę. Mokrymi pocałunkami schodził niżej, zaznaczał linie żuchwy, szyję i dekolt, docierając do wrażliwych piersi.
Jęknęła, gdy zaczął zataczać kręgi na twardych sutkach. Obserwował jej twarz i zielone oczy, zasunięte mgiełką pożądania. Pocałunkami schodził po nieskazitelnym brzuchu, na którym wyczuwał idealnie wyrzeźbione mięśnie. Ta kobieta była dla niego spełnieniem marzeń.
Sakura westchnęła pociągle, a po chwili poczuła ciepły oddech na kobiecości. Mogła stwierdzić, że Sasuke za chwilę zanurzy się w niej. A była już gotowa. Zamknęła oczy, oczekując tej cudownej rozkoszy.
Zdziwiona powstała na łokciach, gdy dostrzegła cwaniacki uśmiech Sasuke między swoimi udami. Zmarszczyła nos,
— Co ty do cholery wyprawiasz?
— Zastanawiam się, czy nie zostawić cię takiej rozpalonej, za pierwszą noc w Tokio?
— Czyli to wszystko było zamierzone?
Sasuke kolejny raz uśmiechnął się, dotykając palcami kobiecej skóry. Doskonale wiedział, że jest na skraju wytrzymałości, a od kilku tygodni marzył, aby znaleźć się w tej sytuacji. Wiedział, że nie powinien, a pójście z Haruno do łóżka wszystko skomplikuje. Pragnienie zemsty było silne, aczkolwiek pożądanie tej kobiety okazało się silniejsze.
Zauważył jak Sakura zaczyna się sama pieścić. Było coś w tym niesamowitego i cholernie podniecającego. Po chwili wciągnął ze spodni prezerwatywę i położył na szafce obok. A kiedy ściągnął je, Sakura nie potrafiła dłużej czekać. Widząc odznaczająca się pod bokserkami erekcje, miała ochotę go posmakować, pieścić, wziąć do ust.
Zerwała się i na czworakach zbliżyła do uśmiechniętego Sasuke. Złapała go za rękę i pociągnęła do siebie. Dostrzegła w ciemnych oczach pożądanie i wiedziała, że nie mógł jej pozostawić. Od dawna ją pragnął. Było to widać za każdym razem, kiedy znajdowali się obok.
Szmaragdowymi oczami spojrzała w jego onyksowe. Dotknęła twardych pośladków i ścisnęła je, aż Sasuke jęknął. Uśmiechnęła się i zsunęła czarne bokserki, które ukazały jej dużego członka w pełnej gotowości. Drżącymi dłońmi dotknęła go pierwszy raz, a Sasuke wydał z siebie jęk. Ponowił, kiedy ręką Sakura pociągnęła wzdłuż. Ścisnęła morką od podniecenia główkę i oblizała usta. Następnie wzięła do ust jego męskość.
Ta kobieta jest niesamowita — pomyślał. Odruchowo wypchnął biodra i złapał za różowe, długie włosy. Wbił mocniej członka do kobiecego gardła.
Sakura zassała mocno, delektowała się jego smakiem, jękami i szeptami. Przyśpieszyła.
— Dosyć... — warknął Sasuke, podnosząc za ramiona kobietę i ściskając główkę. — Niecierpliwa...
Uśmiechnęła się zadziornie, a później poczuła w sobie palce Uchihy. Mocno wdarł się do środka, całując żuchwę.
— Jesteś bardo niecierpliwa panno Haruno — szeptał. — I co ja mam z tobą zrobić?
Nie odpowiedziała tylko jęknęła, a Sasuke od razu złączył ich usta. Szybko otworzył paczkę i założył prezerwatywę na wciąż pulsującego członka. Ta kobieta znała się na rzeczy i niesamowicie go podniecała. Wszedł w nią głęboko. Pragnął jej i wszystkiego co mu oferowała.
— Jesteś wspaniała — szeptał między jękami.
Wszedł w nią głęboko. Był sporych rozmiarów, a ona nie była na niego przygotowana. Przyjemny ból powodował jeszcze większe skurcze.
— Za chwile się przyzwyczaisz — mruknął w zagłębienie szyi. Sakura odchyliła głowę, dając większy dostęp Sasuke. Obsypywał ciało pocałunkami i pieszczotami, a kobiece ciało reagowało na nie intensywniej, niż wcześniej. Wrażliwe i kruche.
Sakura ponownie czuła na ustach jego pocałunki. Były delikatne, a zarazem intensywne. Językiem badał kobiece podniebienie. Sprawił, że ponownie się rozluźniła.
— Sasuke — wyszeptała między jękami, przywołując mężczyznę, aby na chwile spojrzał w jej oczy. Gdy to uczynił, patrzyła na jego piękną, surową twarz, onyksowe oczy zasunięte mgiełką pożądania, usta, nabrzmiałe od składanych pocałunków.
— Czujesz? — zapytał, wbijając się głębiej. Wypełniał ją całą, był duży i pulsujący.
Zmęczeni opadli w tej ekstazie spełnienia. Uchiha oparł głowę o czoło Sakury. Ciężko oddychał, starając się złapać miarowy oddech. Zamknął oczy. Sakura stwierdziła, że musiał się wyjątkowo z czymś borykać. Bo to wyglądało na wewnętrzną walkę sprzeczności.
— Co ty ze mną wyprawiasz? — wyszeptał, a jego głos był lekko drżący.
Haruno nie potrafiła nic odpowiedzieć. Obserwowała jak mężczyzna podnosi się na przedramionach i udaje się do łazienki. Ubrała koszulę nocną i po chwili usnęła.
Od K: Tak jak obiecałam, był ogień, dosłownie i w przenośni. Czuję, albo się mogę mylić, że już od dawna chcieliście tego zbliżenia. tu się podroczą, tu się pozłoszczą, ale koniec końców przyciągną. Rozdział ósmy wydawał mi się odpowiedni do tego, aby w końcu niesienie namiętnością się połączyli. W końcu ileż można się przekomarzać? Ale spokojnie, nie planuje tutaj teraz jakiejś sielanki. Koncept opowiadania się zmienił, jednak jak widać, chyba na lepsze. Dziękuję też nowym czytelnikom, bo to właśnie dzięki nim zaczynam znów odzyskiwać przyjemność z pisania. 💗
UuUuu no no no. Ale się zrobiło gorąco. Nie powiem. Podoba mi się, że ich stosunek nie był sztampowy i banalny. Nie "skopiowałaś" go, oczywiście w cudzysłowie i nie był w podobno do setek innych. Czuć było napięcie, pożądanie. No cud miód i orzeszki.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie co wykombinowałaś z tym stadionem i mroczną przeszłością Sasuke. Nie powiem, był to dla mnie duży i szybki przeskok, no ale zobaczymy jeszcze dokąd to prowadzi :D
Niestety założyłam, że nie będzie wiele rozdziałów, więc motyw stadionu musiał być dość szybkim skokiem. Ale spokojnie postaram się wyjaśnić wszystko ^.^
UsuńCo do zbliżenia - ten blog niby miał być erotyk/hentai a jednak robił się sielankowe romansidło. W końcu musiało się tutaj coś pojawić :x
Na rozdział dziewiąty zapraszam w niedzielę (a jest jednym z moich ulubionych :D)