poniedziałek, 15 sierpnia 2022

Rozdział 14

 
To zawsze była ona. 


Nie mogła uwierzyć, w to co widzi na własne oczy. To wydawało jej się tak nierealne, że wręcz absurdalne. Była pewna, że to żart. Nieśmieszny żart. Najgorsze w tym wszystkim było to, że dokładnie wiedziała, kto jest ojcem dziecka.
Przecież on mnie zabije. A może to ja powinnam zabić jego? — pomyślała. Stojąc w łazience, sprawdzała trzeci test i za każdym miała coraz większe objawy. Była pewna, że nudności to tylko zatrucie pokarmowe. Z resztą jak mogłaby teraz powiedzieć Sasuke, że zdarzył się cud i poczęła jego dziecko? Zwłaszcza, że od trzech tygodni nie rozmawiali zbyt często. Przez jej wyznanie oddalili się od siebie.
— Kurwa! — warknęła, uderzając pięścią o kant szafki łazienkowej. Po chwili znów poczuła charakterystyczny posmak żółci i zwymiotowała do sedesu.
Choć nie chciała, musiała wziąć zwolnienie lekarskie. Shikamaru mrucząc pod nosem, że znowu będzie miał problemy z grafikiem, przyjął do wiadomości, że jest chora. Jednak ile będzie go zwodzić? Jelitówka nie może trwać więcej niż trzy dni.
— Sakura, wszystko w porządku? — Do pokoju weszła Hinata, która przystanęła w progu i oparła się o framugę. Były same w mieszkaniu.
— Nic nie jest dobrze Hinata — westchnęła, starając się opanować łzy.
— Co się dzieje?
Haruno spojrzała na okno, a później wskazał komodę, na której znajdowały się trzy testy. Każdy z pozytywnym wynikiem.
— Czy to?
— Tak, dziecko — odpowiedziała słabo, czując jak ślina staje w gardle.
— Sakura, wszystko będzie dobrze — Hinata zamknęła drzwi pokoju i podeszła do przyjaciółki. Po chwili przytuliła ją do piersi, głaszcząc po głowie. — Damy sobie z tym radę. Zobaczysz.
— Hina, najbardziej nie martwi mnie dziecko — zaszlochała. — Jednak nie potrafię powiedzieć Sasuke, że zostanie ojcem.
— Sasuke jest ojcem?
Haruno pokiwała głową, a później kolejny raz zaszlochała.
— Powiedziałam mu, że go kocham, a on nie skomentował tego wcale. — Pierwszy raz przyznała się komukolwiek do sytuacji z hotelu. — Od tego czasu zaczął mnie unikać.
— Uchiha jest dosyć skryty, jeżeli chodzi o uczucia.
— Wiem, jednak nie wiem, co we mnie wstąpiło, że to powiedziałam. Ale najgorsze jest, że nie skomentował to w żaden sposób. Nic, kompletnie, zero słów. Wyszedł na spotkanie, a jak wracaliśmy, milczał całą drogę.
— Dobrze wiesz, że w końcu będziesz musiała mu powiedzieć — Hyuga ucałowała różowe włosy. — Ale będzie dobrze. Sasuke to odpowiedzialny facet. Więc najwyżej jak mu rozsądek nie powie, co robić, to moje pięści przemówią do rozsądku.
— Jesteś kochana.
Sakura nie wiedziała, jak powiedzieć Sasuke i stwierdziła, że na razie zachowa to w tajemnicy. Poprosiła Hinatę, aby nikomu nie zdradzała tego sekretu. Oczywiście było to ciężkie zwłaszcza, że Ino wciąż snuła domysły, dlaczego Haruno ciągle ma nudności? O dziwo, raz, kiedy Sasuke to usłyszał, pobladł na twarzy, odchrząknął i wyszedł. Jak gdyby nic.
Sakura przestała się zastanawiać, czy powinien wiedzieć. Wtedy zachował się jak tchórz.

*

W gabinecie ginekolog potwierdził to, czego obawiała się najbardziej.
— Gratuluję, ósmy tydzień — lekarz zdjął lateksowe rękawiczki. A Sakura myślała, że dostanie zawału. Teraz na pewno będzie musiała zapukać do sąsiedniego pokoju i wyjawić całą prawdę.
Ubrała się i zapłaciła za wizytę. Opuściła gabinet i spojrzała na telefon. Miała wiadomość od Hyugi, że czeka w pobliskiej galerii handlowej. Odpisała, że zamówi taksówkę i zaraz przyjedzie. W aplikacji zamówiła Uber'a i po chwili wsiadła do samochodu.
— No proszę, kogo tu mamy? — Usłyszała głos, a później straciła przytomność.
Nie wiedziała ile czasu minęło, nim otworzyła oczy. Promienie słońca raziły ją w oczy, a ona poczuła w gardle suchość. Nie mogła jednak ich otworzyć, miała sklejone je taśmą. Tak samo skrępowane ręce i nogi. Siedziała na drewnianym, starym krześle, a obraz z zamazanego starał się być bardziej wyraźny.
Nie mogła sobie przypomnieć ostatnich wydarzeń. Pamiętała tylko, że zamówiła pojazd, a później straciła przytomność. Po zapachu wydawało jej się, że znajduje się w opuszczonym magazynie, najprawdopodobniej zajmowali się tutaj produkcją farby, bądź rozcieńczaczy. Zapach był podobny. Starała się trzeźwo myśleć, lecz nie potrafiła. Wszystko ją bolało. Miała rozciętą skroń, z pewnością też obrzęk głowy. Żebra zdawały się być uszkodzone. Po chwili doszła ją świadomość, że nosi w sobie dziecko. Czy wszystko z nim było ok?
— No proszę, proszę — dobiegł ją znajomy głos. Po chwili zauważyła charakterystyczny pieprzyk.
— Izumi — odpowiedziała słabo, spoglądając przed siebie. Po chwili rolety zostały zasłonięte.
— Sakura Haruno — zaśmiała się. W ręku trzymała podręczny scyzoryk. Sakura zamarła. Serce stanęło, płuca przestały przyjmować tlen. — Wybacz, nie możesz nic mówić, więc za dużo sobie nie porozmawiamy.
Krew pulsowała jej w żyłach, wszędzie czuła mrowienie. Spętane dłonie robiły się mokre. Choć siedziała na krześle, trzęsły jej się kolana. Patrzyła przestraszonym wzrokiem na stojącą obok skrzyni kobietę.
— Żeby nie było, nic do ciebie nie mam — powiedziała Izumi, bawiąc się scyzorykiem. — Jednak z początku troszkę popsułaś nasze plany — pokręciła głową i parsknęła śmiechem. — Ale teraz to chyba nawet szczęście się uśmiechnęło. Który miesiąc? Drugi? Trzeci?
Haruno starała się coś powiedzieć, jednak nie mogła wydobyć słowa. Klej z taśmy podrażniał wargi, które stały się nabrzmiałe i spuchnięte.
— Nie chciałam, by zamykali ci usta — Izumi podeszła bliżej, a następnie płynnym ruchem odkleiła taśmę. — W końcu jestem kobieta, więc mogę zrozumieć, że to trochę szowinistyczne.
— Czego ode mnie chcesz — wychrypiała z trudnością.
— Ja jestem pośrednikiem. A ona od ciebie? — wskazała na pojawiającą się w drzwiach pomieszczenia kobietę. — Nic. Od Sasuke, wszystko.

*

— Naruto, nie mogę jej znaleźć — powiedziała Hyuga do telefonu. — Miałyśmy się spotkać w galerii godzinę temu. Jednak jej nigdzie nie ma.
— Zaraz z Itachim tam będziemy — odpowiedział prawnik i rozłączył się. Po chwili telefon znów zadzwonił. Nieznany numer.
— Jeżeli chcesz uratować swą przyjaciółkę, nie zawiadamiaj policji — odezwał się głos, którego Hyuga nie znała.
— Kim jesteś?
— Oddamy dziewczynę, ale tylko pod warunkiem, że przyjdzie po nią Sasuke.
Hinata nie zdążyła nic odpowiedzieć, ponieważ rozmówca się rozłączył się. Szybko napisała wiadomość do Uzumakiego, w której nakazała mu przyjechać z Sasuke. Oczywiście nie myślała, że razem z nimi przyjedzie cała ekipa.
— Jak się czujesz? — zapytał Naruto przystając obok Hyugi. Hinata szybko wtuliła się w jego pierś, nie mogąc powstrzymać łez.
— Oni ją porwali — wyłkała.
— Jacy oni?! — wtrącił Itachi. — Kto ją porwał?
— Nie wiem, nie rozpoznałam głosu — odrzekła między kolejnymi spazmami szlochu. — Zadzwonili, że nie mogę poinformować policji. Nie znam ich.
— Co mówili? — wtrącił chodzący tam i z powrotem Sasuke.
— Nie wiele. Powiedzieli tylko, że mam nie dzwonić na policję.
— Myślisz, że cię obserwują?
Hyuga wzruszyła ramionami. Nie pomyślała, że porywacz może mieć ją na oku. Nawet nie przeszło jej to przez myśl.
— Oni chcą ciebie — dodała cicho. — Tylko ciebie Sasuke.
— Wiedziałem — warknął wściekły, ściskając mocniej pięść.
— Możesz mi wyjaśnić o co tutaj chodzi? — wtrącił Itachi, przytrzymując brata za rękaw.
— To dłuższa historia. Musze wykonać kilka telefonów. Dajcie mi chwile.
— Sasuke do cholery, Sakura jest w ciąży! — warknęła Hyuga, wprawiając w osłupienie każdego. Itachi, Naruto, Ino i Sasuke wytrzeszczyli oczy w zdumieniu. — Miałyśmy się spotkać po jej wizycie u ginekologa. Oni ją mają. Chcą tylko ciebie.
— Czy ty powiedziałaś?
— Sakura nosi twoje dziecko imbecylu! — krzyknęła coraz bardziej wkurzona Hinata. — Jeżeli coś z tym nie zrobisz, przysięgam, ze własnymi rękami zatargam cię za łachmany i wymienię za przyjaciółkę!
— Zaraz, zaraz, czy ty kochanie powiedziałaś? — Uzumaki nie krył zdziwienia. — Sakura jest w ciąży, a to heca.
— Gdybyś był bardziej spostrzegawczy, to byś wiedział — prychnęła się Ino. — Od dawna mówiłam wam, że jest w ciąży.
— Jednak nie brzmiałaś przekonująco.
— Możecie przestać się spierać? — zapytał Itachi, który gromił wzrokiem brata. Osobiście nabiłby mu kilka guzów, jednak teraz najważniejsza była dla niego przyjaciółka i jej nienarodzone dziecko.
Sasuke stał w osłupieniu. Oczywiście słyszał nie raz aluzje Ino, jednak wydawało mu się, że Yamanaka po prostu jak zawsze chce zrobić sensacje. Po chwili jednak oprzytomniał, gdy Itachi dał mu po głowie.
— Miałeś, gdzieś zadzwonić? — powiedział chłodno. Pokiwał głową i wyciągnął telefon. Po chwili połączył się ze znajomym.
— Jūzō? Chcę się dowiedzieć, czy Zetsu wciąż pilnuje Haruno?
— Musisz dać mi chwilę, zadzwonię do niego. A coś się stało?
— Haruno została porwana! — warknął do słuchawki. Czuł, że coraz bardziej traci nad sobą panowanie.
— Nie odbiera telefonu — mruknął zakłopotany Biwa. — Postaram się go odnaleźć. Myślę, że jednak musisz...
— Tak, zadzwonię do Kakashiego. Jak będziesz coś wiedział daj mi znać.
Kiedy zakończył połączenie, Itachi już wiedział. Zobaczył to w rozbieganym spojrzeniu, nerwowym ruchu mięśni. Wiedział, że jest źle. Wiedział, że bez względu na to, z kim Sasuke rozmawiał, nie dowiedział się niczego pozytywnego.
— Co tam? — odezwał się głos w telefonie.
— Kakashi, Haruno została porwana — warknął do telefonu. — Potrzebuje nagranie z monitoringu.
— Zdajesz sobie sprawę, że to może chwile potrwać?
— Nie mam czasu na to. Potrzebuje nagranie, muszę ją odnaleźć. Wysłałem ci adres sms'em.
— Czy wiadomo, kiedy została uprowadzona?
Sasuke spojrzał na Hinatę, która potwierdziła, że mogło minąć kilka godzin, nie więcej. 
— Sprawdź z godziny temu — Sasuke zaczął nerwowo szurać nogami po betonie. Wciąż miał w głowie słowa Hinaty o dziecku. Żółć podeszła mu do gardła.
— Srebrna toyota corolla, ta sama, która cię ścigała... Jednak na fałszywych tablicach — mruknął Hatake. — Kieruje się w stronę opuszczonej fabryki.
— Spotkamy się na miejscu — zakończył szybko rozmowę, aby po chwili upaść na ziemię. Odchylił głowę do góry i spojrzał na niebo. — Kurwa!

*

— Zostaw nas same — spojrzała w stronę wejścia i ujrzała dwie postacie. Jedną słabo kojarzyła, drugiego faceta wcale nie znała.
— Jūzō do mnie ciągle wydzwania. Zapewne już wie, co się stało — warknął w odpowiedzi facet. 
— I co z tego? Przecież dzięki mnie zarobisz więcej, niż Biwa ci może dać.
— A co z Uchiha?
— Wiesz, co on mi zrobił? — kobieta przystanęła przy facecie. — Teraz ja pozbawię go wszystkiego, na czym mu zależy.
Facet odszedł, a kobieta zbliżyła się do Sakury. Stojąc obok poparzyła na nią z góry, z pewnego rodzaju pogardą.
— I niby on zostawił mnie dla ciebie? — prychnęła, kucając naprzeciw Haruno.
— To ty byłaś w tym klubie — wychrypiała w odpowiedzi.
— Gdybyś się nie mieszała, możliwe, że teraz byłabyś bezpieczna, w tym waszym przytulnym domku z witrażami — zaśmiała się. — Jednak Sasuke ma to do siebie, że przyciąga kłopoty.
— Na pewno cię przewidział. Nie ujdzie ci to na sucho.
— Przecież już mi wyszło skarbie — chwyciła jej włosy, by po chwili część z nich uciąć. — Jesteś chyba dumna ze swojego ciała. Jak myślisz, dobrze będą wyglądać na nim blizny?
Sakura starała się nie dać po sobie poznać, że się wystraszyła. A bała się i to cholernie.
Obserwowała jak Nanami na chwile oddala się od niej, by badawczym spojrzeniem obserwować swoją ofiarę.
— Wiesz, co on mi zrobił? — zapytała po chwili.
Sakura nie odpowiedziała. Nie miała pojęcia, o co może dziewczynie chodzić. Nanami podciągnęła delikatnie rękawy koszulki, a na nadgarstkach posiadała regularne blizny. Nie były głębokie, lecz najwidoczniej cheerleaderka się okaleczała.
— Wiesz, co on mi zrobił?!
— To nie była jego wina — odpowiedziała Sakura. Czuła, że narasta w niej gniew. Nanami po prostu obwiniała Sasuke za swoje porażki.
— To wszystko przez niego! — kobieta zaczęła wrzeszczeć.
Sakura patrzyła, jak jej oprawca podchodzi i przystawia scyzoryk do twarzy. Sprawnie obracała go w ręce. Po chwili na policzku poczuła cięcie, a za chwilę pieczenie.
— Tyle razy go prosiłam — cedziła przez zęby. — Lecz on nigdy nie chciał mi pomóc. Nie chciał ze mną zostać. A ta miłość mnie niszczyła... Skurwysyn. Był tylko zadufanym w sobie siatkarzyną! Jedyne co dobrze robił to odbijał tą cholerną piłkę i pieprzył!
Wszystko, co zaczęła robić kobieta było dla Sakury chore. Histeryczny śmiech, kręcenie głowa na boki, szaleńcze spojrzenie. Sakura pomyślała, że Sasuke powiedziałby, że jest Nanami jest pojebana. Lecz nigdy o niej nie mówił. Nigdy.
A może po prostu Sakura nie słyszała? Ile razy przybywał w jej otoczeniu? Ile razy powtarzał, że nie bawi się w związki? Czy Nanami też to słyszała?
A może nigdy jej tego nie powiedział? Może to chęć przyciągnięcia jego uwagi popchał ją do tego wszystkiego? Yakateru była chora psychicznie. I to najbardziej przerażało Haruno. Ale musiała się skupić. Musiała utrzymać świadomość. Nie mogła zemdleć. Pomimo piekącego policzka. Pomimo straty części włosów, za które pociągnęła ją cheerleaderka. Bolało ją wszystko, od skrępowanych nóg, poprzez rozcięty policzek, aż do wyrwanych cebulek włosów. Zmuszała się by wciąż patrzyć, być przytomna.
Po chwili Sakura poczuła, jak krępujące ją więzy opadły. Mogła powstać z miejsca.
— Rozbieraj się! — krzyknęła Nanami, zapierając się o zamknięte drzwi pomieszczenia.
Haruno zamarła. Nie wiedziała, dlaczego kobieta chce by była nago. Czy to wszystko przez zazdrość? Czy może zrobi jej jeszcze większą krzywdę? A może…
— Nie słyszałaś?! — wrzeszczała. — Rozbieraj się, kurwa!
Najwyraźniej nie zamierzała tracić czasu. Z jakiegoś powodu miała rozbiegany wzrok. Spieszyła się i chciała, aby Sakura szybko pozbyła się odzienia. Na to nie mogła sobie Haruno pozwolić. Zaczęła myśleć.
Przeklinała się, że dawno nie była na siłowni, a tym bardziej na zajęciach bokserskich. Może wtedy powaliłaby napastnika i udało by jej się zbiec? Zaczęła w głowie sunąć plan. Była sama, a ich było trzech. Trzy osoby o których wiedziała.
— Nie będę kolejny raz powtarzać!
Nanami przybliżyła się do Sakury i pociągnęła ją mocniej. Scyzorykiem zaczęła sunąć po żebrach, powodując kolejny ból. Na posadzkę kapała krew, która częściowo wsiąkała w ubranie.  Haruno poczuła kolejne cięcie na mostku. Kaszlnęła i splunęła krwią. Później zaczęła szlochać.
— Nie wykrwawisz się — przerwała Yakateru. — To są tylko płytkie rany.
Sakura miała znów skrępowane ręce. Nie mogła się wyswobodzić. Cheerleaderka dobrze pomyślała, musiała znać się na krępowaniu osób.
— Skoro nie chcesz po dobroci…
Po chwili Sakura rzuciła się na kobietę. Pomimo związanych rak, starała się przypomnieć coś z zajęć karate, na które posłał ją Shikamaru. Dziękowała bogom, że wtedy się zgodziła.
Sakura zaczęła krzyczeć i uskoczyła za postawione skrzynki. Musiała im uciec. Po chwili jednak poczuła mocne szarpnięcie i uścisk męskich rąk. To Zetsu złapał ją i przyprowadził do Yakateru. Następnie Sakura poczuła mocne uderzenie w zraniony policzek.
— Jak kurwo śmiałaś?!
Sakura splunęła krwią, wciąż zakleszczona w objęciach mężczyzny, który do niedawna miał być jej ochroniarzem.
— Rozbierz ją — warknęła Nanami do Zetsu. — Nie chciała współpracować, więc zrób z nią porządek.
Sakura wytrzeszczyła oczy, chcąc coś powiedzieć. Jednak silna dłoń zatkała jej usta, druga natomiast zaczęła zsuwać jej spodnie. Wierzgała nogami, raz na prawo, raz w druga stronę. Wierciła się i starała utrudnić zadanie mężczyźnie.
— Zamknij się! — krzyknął Zetsu.
— Pierdol się — odpowiedziała przez trzymającą jej usta dłoń.
— Zaraz ciebie będę pierdolić — powiedział z satysfakcją. — Myślisz, że nie widziałem, jak Uchiha cię pieprzył?!
Sakura zaczęła jeszcze bardziej wierzgać. Przed oczami miała wszystkie momenty. Czy naprawdę ochroniarz widział ich zbliżenia?!
Po chwili poczuła jego obrzydliwe ręce skradające się w koronkowe figi. Palcem rozerwał materiał, a później rzucił kobietę na betonową posadzkę. Podniecała go od dawna i pragnął jej spróbować. Zakrwawiona sprawiała jeszcze większą przyjemność. Jej strach napędzał go. Po chwili chwycił częściowo obcięte włosy i szarpnął nimi, aby wygięła się w łuk.
Sakura starała się nie dać mu satysfakcji, ani dostępu do siebie. Nie mogła uciec, ponieważ skutecznie ją przygwoździł do betonu. Po chwili zamarła, następnie krzyknęła z bólu. Zetsu z całej siły penetrował ją, zmieniając ułożenie penisa. Chciała wymiotować, lecz nie miała siły. Żółć kolejny raz podchodziła do gardła. A on raz wsadzał członka w pochwę, by następnie mocno wbić się w drobny tyłek. A to zabolało Sakurę najbardziej.
— Ty skurwysynu… — powiedziała w agonii, po czym straciła przytomność.

*

Nie wiedziała, ile trwała w tym stanie, ani co dokładnie się stało. Poczuła delikatne szarpnięcie, a następnie ciepłe ramiona, które objęły ją.
— Sakura! — Kakashi trzymał jej ramiona, patrząc prosto w zamglone oczy. — Nazywam się Kakashi Hatake. Poznaliśmy się…
— Detektyw – wychrypiała słabo.
— Jesteś bezpieczna — odparł, starając się zatamować krwawienie. — Zaraz przyjedzie karetka, zabiorą cię do szpitala. Nie masz się czego obawiać, jesteś bezpieczna.
Ciało Sakury zesztywniało, a ciężka głowa opadła na ramię Hatake. Detektyw zdjął swoje spodnie, zakładając kobiecie, a następnie spojrzał w kierunku leżących twarzą do ziemi oprawców. Razem z Kisame i Jūzō, pojmali ich. Po chwili przyjechała karetka.
A jedynym, co ostatnie usłyszała, były słowa Hatake do telefonu:
Tak Sasuke, Sakura jest bezpieczna. 






Od K: Przepraszam. Wiem, że rozdział miał być za tydzień, a minęło ponad miesiąc. Jednak pochłonięta przez inny projekt, nie wiedziałam, jak połączyć niektóre z wątków znajdujących się w tym rozdziale. To już ostatni rozdział. Pozostał tylko epilog, który jest napisany. Z nim może nie powinno być problemów. Poza tym od piątku zaczynam urlop, więc mam więcej czasu na pisanie, czytanie, nadrabianie filmowych zaległości. Mam nadzieję, że jesteście tutaj jeszcze z mną 😊

4 komentarze:

  1. Whaaaaaat
    Ale jak to ostatni rozdział. Jak tu tak niewiele się wyjaśniło! Przysięgam, jak epilog będzie króciutki to umrę xD Mam wrażenie, jakby ta historia dopiero co się zaczęła, a już się kończy. No to nieludzkie tak traktować czytelnika :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, opowiadanie było od początku przewidziane na kilka tylko rozdziałów. Co prawda, mogłabym pociągnąć tą historię troszkę dłużej, lecz wiem to (oparta o swoje doświadczenie), że przeciąganie na siłę nie jest dobrym wyjściem. Lubię Współlokatorów i nie wybaczyłabym sobie, gdyby zepsuła tą historię, szczególnie ją rozwlekając :x

      Usuń
  2. No takich zwrotów akcji to się nie spodziewałam!
    Rozdział szokuje i wzbudza wiele emocji, więc super. Jak ty to teraz zakonczysz ;)
    I kiedy można się spodziewać epilogu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem w trakcie sprawdzania, więc dzisiaj się epilog pojawi iii... niespodzianka :D

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie. Dziękuję ♥