poniedziałek, 7 marca 2022

Rozdział 1

 

Przyjaźń damsko-męska



W pokoju nadal panował półmrok, gdy jego cień się przesunął. Sakura leżała na łóżku i przyglądała się, jak Itachi wstaje, aby założyć dół piżamy i wyjść. Poruszał się cicho, niczym kot. Obserwowała zarysy jego sylwetki, a w świetle księżyca dostrzegła mieniące się potem ciało. Uchiha odrzucił do tyłu włosy, ubierając spodenki. Przyglądając się jego ruchom, Sakura miała wrażenie, że ogląda taniec twardziela. Itachi był bardzo dobrze zbudowany i wśród kobiet uchodził za atrakcyjnego. Jego ciało było fantastyczne i idealne. Fascynowało ją, kiedy nachylał się, całując w geście pożądania, uwielbiała długie, zwinne palce, igrające z wrażliwymi sutkami.
Podszedł do łóżka. Nachylił się. Sakura poczuła ciepło jego dłoni, kiedy palcami objął kolano. Z czułością pocałował wewnętrzną część uda, wywołując przyjemne dreszcze. Zamknęła oczy i zamruczała. Uchiha zaśmiał się cicho, następnie przykrył Sakure kołdrą. Spojrzał raz jeszcze na twarz, zatapiając dłoń w puszystych, różowych włosach. Odsunął kilka pasm i założył je za ucho, a następnie wyszeptał kilka słów na odchodne.
— Dobrych snów, przyjaciółko.
— Na razie — wyszeptała w odpowiedzi.
Westchnęła. Itachi zbierał się do wyjścia. Daleko przecież nie miał. Jego pokój znajdował się na piętrze wyżej domu, który wynajmowali. Podnosząc się do siadu, Sakura usłyszała dźwięk telefonu. Itachi szybko pochwycił go w dłonie i odebrał.
— W szpitalu? Wypadek? — Nigdy nie widziała go tak przerażonego. — Operują? W takim razie zaraz się zbieram i przyjadę. Czekajcie w szpitalu.
Obserwowała Itachiego, który nie zaszczycając ją nawet słowem wytłumaczenia, nakrył kołdrą i ustami podrażnił czułe miejsce za uchem, wciąż rozmawiając przez telefon. Kolejny dreszcz rozkoszy rozlał się po rozgrzanym ciele. Potem odwrócił się i wyszedł z pokoju. Wszystko w całkowitej ciszy. To było cholernie dziwne.
Chociaż nie byli już razem od jakiegoś czasu, Sakura uważała, że zasługuje na jakieś słowa wytłumaczenia. Kto jest w szpitalu? Co się wydarzyło? Dlaczego Itachi ryzykuje jazdą w nocy?
Przez chwile wpatrywała się w drzwi sypialni. W głowie jej huczało od nadmiaru sprzeczności. Położyła się na plecy, szczelniej okrywając kołdrą. Szmaragdowymi tęczówkami zamiatała biały sufit.
Rozstali się dwa miesiące temu. Ich związek trwał niecałe sześć. Itachi był porządnym, wspaniałym i uroczym mężczyzną, lecz oboje stwierdzili, że szukają w partnerze czegoś innego. Mogli się przyjaźnić, obiecali się wspierać i doradzać, nawet w kwestii sercowej. Przyrzekli sobie również, że nie będą już razem sypiać.
— Boże — jęknęła. — Ale ze mnie szmata.


*


Następnego dnia nie zastała Itachiego w mieszkaniu. Nie było go także w ogrodzie, a miejsce parkingowe, zajmowane zazwyczaj przez czarne Lamborghini Urus było puste. Wyjmując z lodówki skyr naturalny, starała się przestać myśleć o incydencie z nocy. Pokroiła banany, wsypała musli do jogurtu i dodała kilka jagód. Siedząc przy stole i zajadając śniadanie zastanawiała się, co tak naprawdę wczoraj się wydarzyło?
— Uchiha wyjechał? — ze schodów zeszła Hinata, ubrana w fioletowy szlafrok. — Nie zauważyłam na podjeździe jego lambo.
— Chyba miał pilną sprawę do załatwienia.
— Zazwyczaj wychodzi najpóźniej z nas wszystkich — Hyuga otworzyła lodówkę i wyjęła świeży sok pomarańczowy. — Musiało rzeczywiście coś poważnego się przytrafić.
— Hinata, chyba zrobiłam coś paskudnego.
— Co masz na myśli mówiąc paskudnego?
— Coś o wiele gorszego niż puszczenie bąka przez Naruto w salonie.
— Fujka, jesteś okropna. Rozumiem, że chodzi pewnie o Itachiego?
— Wczoraj wieczorem uprawialiśmy seks, w sumie to też dzisiaj, w nocy.
— Przecież mieliście przestać ze sobą sypiać! — Hinata wypluła sok do kuchennego zlewu. — Mówiłaś, że nie pozwolisz, aby ponownie dotykał twego ciała. To zniszczy wasza obecną relację.
— Wiem, właśnie problem w tym, że wiem. A najgorsze jest to, że nie wiem, jak przestać tęsknić za tym uczuciem spełnienia.
— Itachi naprawdę jest taki dobry w łóżku? — do kuchni weszła Ino, ubrana w skąpą piżamę, składającą się z koronkowych fig i białej koszulki na ramiączkach.
— Podsłuchiwałaś?!
— Nie moja wina, że Hinata wydzierała się na pół mieszkania. Dobrze, że oprócz nas nikogo nie ma. Naruto wyszedł do kancelarii.
— Powinnam także zacząć pracować — Sakura zignorowała Ino i odłożyła brudne naczynia do zmywarki. — Dzisiaj muszę skończyć rozpisywać ponad dwadzieścia planów żywieniowych.
Wyminęła przyjaciółki i udała się do pokoju. Wyciągnęła laptopa i odpaliła, siedząc na łóżku. Pościel w dalszym ciągu pachniała Itachim. Zamknęła oczy.
Nie, musisz przestać. Koniecznie! — skarciła się w myślach i otworzyła specjalny program z tabelami. Sakura była dietetykiem i trenerem personalnym. Układała plany żywieniowe i treningi, a pieniądze dostawała, za rozpisanie wszystkiego w terminie. Jeżeli spóźniała się z wytycznymi, mogła wcale nie dostać zapłaty. A zarabiać musiała, aby mieć co jeść, płacić rachunki i kupować ubrania. Jej ciało uwielbiało wszelakiego rodzaju ciuszki i szmatki. Nie po to od tylu lat pracowała nad sylwetką, by zakrywać pod rozciągniętymi ubraniami z sieciówek.
Siedziała na łóżku i rozpisywała diety. Czasami wstawała, aby rozprostować nogi, lub napić się wody z cytryną. Kończąc wypociny, starała się zdążyć dojechać na siłownie na czas. Zazwyczaj pożyczała od Itachiego lambo, lecz z powodu jego nieobecności, musiała zadowolić się taksówką. Spoglądając za szybę samochodu, przypomniała sobie, jak doszło do spotkania Itachiego. Chociaż teraz chciałaby wypaść na bardziej inteligentną i zabawniejszą, to wciąż wiedziała, że ten rozdział już pozostał zamknięty. Więc jeżeli Uchiha powróci do mieszkania, wyraźnie mu zakomunikuje, że przyjaźń nie polega na wchodzeniu sobie wzajemnie do łóżka. 
Tak, Itachi już nie będzie tak idealnie pieścił twego ciała — pomyślała hardo, wysiadając z taksówki. W końcu skąd mogła przewidzieć, że gdy wróci z pracy, mężczyzny nie będzie w mieszkaniu? Wróci dopiero po kliku miesiącach.


*


Całą drogę do Nagoyi pędził samochodem, czasami przekraczając prędkość o ponad połowę. Przekonywał sam siebie, że przecież Sasuke to twardy mężczyzna i nie jedno w życiu przeszli. Od zawsze jeździli gokartami i samochodami po torach wyścigowych. Sasuke był siatkarzem, więc nieustannie coś kręcił, łamał i wybijał. Na pewno za niedługo wróci do formy i dojdzie do siebie.
Nie miał czasu na postój. Przez zestaw słuchawkowy wykonał kilka ważnych telefonów, odwołując dzisiejsze spotkania. Powiadomił tez swoją asystentkę, by na wszelki wypadek wykreśliła wszystkie spotkania do końca tygodnia.
Po kilku długich godzinach, trwających dla Itachiego wieczność, wysiadł z auta i rozprostował nogi. Ruszył w kierunku oddziału intensywnej terapii, mając nadzieję, że odnajdzie prawidłową salę. Przy wejściu do szpitala spotkał palącego ojca.
— Nie wiedziałem, że palisz.
— Nie mów matce — odrzekł ojciec, obejmując pierworodnego. — Tylko tak potrafię odreagować stres.
— Niektórzy go zajadają, inni palą. To zrozumiałe. Jednak jesteś moim ojcem i mam go tylko jednego. Nie chcę byś złapał przez to świństwo nowotwór.
— Raczej to ja powinienem się o ciebie martwić Itachi.
— Co z nim? — głową wskazał na szpitalne sale, kiedy weszli do budynku. Odział intensywnej terapii znajdował się zaraz przy głównym wejściu. Mężczyźni skierowali się w stronę bloku operacyjnego.
— Jest w stanie ciężkim. Lekarze wciąż operują.
— W radiu mówili, że ledwo go uratowali.
— Wiesz jacy są dziennikarze, sam jesteś jednym z nich.
— Nie zamierzam pisać artykułu o własnym bracie — odparł Itachi spoglądając na palące się w oddali czerwone światło, symbolizujące przebiegając operacje.
— Itachi — poczuł na sobie silny, kobiecy uścisk, a następnie wyczuł spadającą po policzkach łzę. Kobieta zaszlochała.
— Matko.
— Wyjdzie z tego, prawda?
— Tak, na pewno. Złego diabli nie biorą, a Sasuke nigdy nie był świętym chłopcem.
— Nie powinieneś tak mówić o bracie — zrugał go ojciec.
— Wszystko będzie dobrze. Sasuke to silny, młody mężczyzna.


*


Itachi miał o czym myśleć w drodze do Tokio.
Zastanawiał się nad swoim bratem i wypadkiem, który spowodował. Mogąc pracować zdalnie, wykorzystał tą możliwość na pozostanie w rodzinnej Osace. Młodszy z braci dochodził do siebie, spokojnie, w swoim tempie. Patrząc na przebieg wypadku, Sasuke powinien dziękować siłom wyższym, że został przy życiu, nie zasiadł na wózku, nie stał się wegetującym warzywem. Oczywiście przekleństwem było dla niego koniec kariery. Ze wściekłością przyjął do wiadomości, że nie może postawić chociażby pół stopy na hali. Chyba, że chce kolejny raz wylądować w szpitalu. Na nic nie zdały się prośby matki i rozkazy ojca. Sasuke już nie był tym małym chłopcem, nad którym ktoś mógł zapanować.
To ironia losu, że ojciec najpierw ożenił się z matką Itachiego, która była niezłym ziółkiem, a dopiero później poznał Mikoto — kobietę anioła, z którego wyszło dziecko z piekła rodem, czyli Sasuke. Chociaż Mikoto nie była biologiczną matką Itachiego, kochał ją nawet bardziej niż ojca. Była dla niego wsparciem, zwłaszcza kiedy postanowił zrzec się udziałów w rodzinnej firmie samochodowej. Sasuke był przyrodnim bratem, lecz obydwaj odziedziczyli większość genów Uchiha i byli do siebie łudząco podobni. Niestety tylko z wyglądu. Wewnątrz różnili się diametralnie. Itachi był spokojny i ułożony, Sasuke wybuchowy, żywiołowy i porywczy.
Matka odeszła od ojca, kiedy Itachi miał trzy lata. Czasami powracała, zazwyczaj po pieniądze. Jednak był zbyt młody i nie wiedział, że matka z niej dobra nie była. Łamała obowiązujące przepisy, zabierała na frytki i colę, pozostawiała na huśtawce w parku.
Pewnego razu poznała mężczyznę, który jej się spodobał. Pomimo tego, że powinna poświęcić cały czas Itachiemu, zostawiła go na placu zabaw, pod przykazaniem, że nie może się od niego oddalać. Czekał kilka godzin, dopóki strażnik nie zauważył, że pozostał sam na huśtawce. Wezwał odpowiednie służby, a później Itachi pamiętał, że wrócił do ojca.
Matka nie pojawiła się więcej w ich życiu.
Przez jakiś czas Itachi tęsknił za rodzicielką. Jednak w ich życiu pojawiła się Mikoto, zastępując swą miłością puste miejsce po matce. Nigdy nie była dla niego macochą. Nie chciała nią być i prosiła, by mówił jej po imieniu. Itachi, nauczony przez ojca dobrych manier, nigdy nie zwrócił się do macochy po imieniu, a zawsze używał słowa mama. Bo przecież była jego matką.
Mikoto była przepiękną kobietą. Czarne, hebanowe włosy sięgały jej do połowy pleców. Miała porcelanową twarz i szczery, szeroki uśmiech Nigdy nie podniosła głosu, nie awanturowała się z ojcem. Wyraźnie udowadniała wszystkim, że wiąże się z ojcem, by go poślubić i stworzyć z nim rodzinę, a nie wykraść majątek rodowy Uchiha. Była przeciwieństwem wcześniejszej żony.
Mijając ostatni znak, informujących o wkroczeniu do Tokio, zaczął rozmyślać o Sakurze. Zdawał sobie sprawę, że powinien jej wszystko wytłumaczyć i przeprosić. Zresztą nie tylko jej. Jego skrzynka pocztowa wypełniona była wiadomościami: od Sakury, od Naruto, nawet od Ino i Hinaty. Wszyscy martwili się o niego i teraz czuł wewnętrzny smutek, że sprawił im przykrość. Nie wiedział, jak zareagują na nowego współlokatora. Jednak pragnął spędzić z Sasuke trochę czasu, tak jak za dawnych lat. Poróżniły ich podejmowane w młodości decyzje i trochę odwrócili się od siebie. Kiedy więc, jak nie teraz powinni zacząć od nowa?






Od K:  Pierwszy rozdział za nami, Dziękuję wszystkim, którzy zainteresowali się tą historią, za odwiedziny i mam nadzieję, że zostaniecie na dłużej. Po dokładnym zastanowieniu się i obliczeniu wszystkiego (a to dla mnie bardzo trudne ponieważ nigdy nie miałam po drodze z matematyką :x) na chwilę obecną rozdziały na Współlokatorach pojawiać będą się co dwa tygodnie.


8 komentarzy:

  1. Cześć. Ja na pewno zostanę tu do końca :)
    Dynamiczne rozpoczęcie opowiadania i rozdział pierwszy też trzyma w napięciu! Wydaje mi się, czy lubisz parować Sakurę z Itachim (wnoszę po opowiadaniu Szpital Konoha i tu również pojawia się taki sam schemat)? Ciekawa jestem jak potoczą się dalej ich losy, skoro docelowo ma to być odpowiadanie o Sakurze i Sasuke :) te pokręcone ścieżki miłości...
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz ❤️
      Co do paringu ItaSaku nie mogłam długo się przekonać. Jednak mam do nich sentyment, aczkolwiek SasuSaku jest tym number one ^.

      Usuń
  2. Podoba mi się początek. Jestem ciekawa rozwoju sytuacji. Mam tylko nadzieję, że rozdziały będą nieco dłuższe ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz ❤️
      Postaram się tworzyć dłuższe rozdziały, chociaż niczego wolę nie obiecywać.

      Usuń
  3. Uroczo, naprawdę. Ciekawe rozwinięcie fabuły na to, że Mikoto nie jest prawdziwą matką Itachiego ^^ Szkoda, że to nie jest ItaSaku! ;;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuję, że SasuSaku w tym opowiadaniu zdecydowanie Ci się spodoba. I to może już w najbliższych rozdziałach ^.

      Usuń
  4. Mi to na razie podoba się wątek Sakury i Itachiego :D Nie mają jakiejś najlepszej relacji w sumie, ale gdyby byli głównym paringiem!!! To przyjemnie by się czytało ich rozplątywanie :D ROZUMIEM, ŻE NIE SĄ. Ale SS jeszcze przede mną, bardzo możliwe, że też mnie kupią :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli o to opowiadanie chodzi, to z początku miała być skomplikowana relacja, ale nie byłabym sobą, gdybym nie pozmieniała koncepcji i opowiadanie będzie troszkę pogmatwane :x

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie. Dziękuję ♥