niedziela, 1 maja 2022

Rozdział 4

 
Czasem przyjaciel jest gorszy niż wróg.


Wzięła ekspresowy prysznic, przebrała się i ogarnęła do ludzkiego wyglądu, a później wyszła z siłowni. Nie wiedziała dokąd zmierza, ale na pytanie Itachiego, czy podwieś ją do domu, stwierdziła, że nie skończyłoby się dobrze. Prawdę mówiąc, wiedziała, że potrzebna była im przyzwoitka — w tym wypadku Ino lub Sasuke, którzy skutecznie odciągali ich od siebie.
Było już późne popołudnie, kiedy wróciła do domu. Zdjęła buty na przedpokoju i wzięła treningową torbę. Pragnęła położyć się do łóżka i chociaż trochę się wyspać. W kuchni na szybko przygotowała potreningowy zestaw, składający się z proteinowego shake'a z owocami.
— Kolejny raz się spotykamy — do pomieszczenia wszedł Sasuke i skierował w stronę zmywarki. — Późno wróciłaś.
— Nie przypominam sobie, żebyś był moim ojcem.
— Sakura! — Do pomieszczenia weszła Ino, uradowana od ucha do ucha. W ręku trzymała kilka kolorowych, tekturowych biletów. — Dobrze, że jesteś! Jest sprawa.
— Ino jestem zmęczona, mogłabyś chociaż dzisiaj dać spokój?
— Dlaczego jesteś taka sztywna? Zachowujesz się jak moja babka, ale ona ma do tego prawo, mając siedemdziesiąt trzy lata.
— Jestem obolała i senna.
— Czyżbyś miała problem z zaśnięciem? — wtrącił Sasuke, przygryzając kusząco wargę. Na jego twarzy momentalnie pojawił się cwaniacki uśmiech.
— Strasznie głośno sapiesz przez ścianę — odpowiedziała hardo, odwzajemniając uśmiech. — Może w Nagoyi nie miałeś współlokatora, a nawet pięciu, ale mógłbyś zachować resztki przyzwoitości i dochodzić trochę ciszej? Nie każdy musi wiedzieć, że przyjaźnisz się z ręką.
Onyksowe oczy zabłyszczały, a później ogarnął je swego rodzaju mrok. Sakura starała się utrzymać ciężar tego spojrzenia, lecz po chwili czuła, jak na policzkach pojawiają się wypieki. Atmosfera w kuchni zdecydowanie była zbyt gęsta, a z każdym następnym momentem było tylko gorzej.
— Następnym razem przyprowadzę kobietę, a ty usłyszysz co to znaczy mieć faceta w sobie — Uchiha zacisnął usta w cienką linię, podnosząc ich kąciki do góry.
— Proszę się nie kłócić! Sakura wiem, że masz wybuchowy charakter, szczególnie jak jesteś niewyspana, a ty Sasuke jeszcze jej nie widziałeś w takim stanie, lecz może wyluzujecie i posłuchacie co mam do powiedzenia?
Yamanaka stanęła pośrodku i kolejny raz pomachała biletami w powietrzu. Za wszelką cenę chciała przykuć ich uwagę, a nie miała ochoty na wysłuchiwanie wzajemnych przekomarzań.
— Co tam ludzie? — Do pomieszczenia wszedł Naruto, ubrany w służbowe ubranie. Mał na sobie jedną z eleganckich koszul, a na nosie okulary. Blond włosy ułożone były w nieładzie. Ostatni guzik koszuli rozpięty, ukazywał kawałek torsu i sprawiał, że zrozumieli, iż nie wrócił z kancelarii, a pracował w mieszkaniu.
— Cieszę się, że jesteś!
— A coś się stało? Wyglądacie, jakbyście mieli się zaraz pozabijać.
— Sakura przesadza z podrywem — Sasuke wziął do ręki szklankę, z przygotowaną wcześniej wodą. — Ale spokojnie, już wie, że nie jestem taki łatwy.
— Trzymajcie mnie, bo zaraz go zabiję!
Sakura ruszyła w kierunku młodszego z braci, kiedy poczuła tors Naruto. Przyjaciel starał się ją zatrzymać, zakleszczając w uścisku. Z początku trochę wierzgała nogami, lecz poddała się i uspokoiła. Na twarzy Uchihy widziała ten uśmiech i stwierdziła, że jeszcze mu dogryzie.
— Przestań tak się szarpać — Naruto wzmocnił uścisk.
— Dobrze, ale możesz już mnie puścić?
Prawnik spuścił ręce i pozwolił by przyjaciółka poprawiła koszulkę. Chociaż wiedział, że nie ma u Haruno szans, męska natura postanowiła spłatać mu figla i spojrzeć na odsłonięty brzuch.
— Mogę już? — Ino odchrząknęła i po raz kolejny wyciągnęła kartoniki. — Dzisiejszy wieczór moi mili spędzamy w nowym klubie Shein! Właśnie dostałam wejściówki, miejsca VIP.
— Słyszałem, że jeszcze przed otwarciem, zasłynął z najlepszej kadry barmańskiej, przestronnego wnętrza i...
— I dzisiaj ma być najlepsza impreza otwarcia w całej Japonii!
— Nie uważasz, że to tylko otwarcie klubu? — Naruto podrapał się po głowie.
— Rozumiem, że jesteś prawnikiem Uzumaki, ale powinieneś się trochę rozerwać. Siedzisz tylko z nosem w kodeksach, zamiast korzystać z życia. Masz dwadzieścia pięć lat, a zachowujesz się jak czterdziestolatek!
— Dużo znajomych ma wziąć w tym udział — powiedział luzacko Sasuke, biorąc do ręki jeden z biletów.
— Musimy iść! Nie muszę wam mówić, że jako najbardziej rozpoznawalna influenserka po prostu mam nakaz wzięcia udziału?
— Wszystkie znane osoby w japońskim światku show biznesu będą — wtrącił Sasuke.
— Widzicie, musimy tam iść!
— A nie możesz iść sama? — Sakura zmarszczyła nos, nie za bardzo była chętna na zabawę.
— Kiba tam będzie, więc chciałabym, abyś poszła ze mną.
— Nie za bardzo mam ochotę go widzieć.
— Daj spokój — Ino machnęła ręką. — Powiedział mi, że zerwaliście, bo przestraszyły cię jego preferencje pozycji seksualnych.
Sakura spojrzała z niedowierzaniem na przyjaciółkę, po czym zakrztusiła się wypijanym shake'm. Z trudnością złapała powietrze, a widząc cwaniacki uśmiech Sasuke, zaczerwieniła się kolejny raz.
— Jednak to przeszłość, on już ci wybaczył.
— Nie miał mi czego wybaczać — fuknęła Haruno. — Ciężko było mu mnie zadowolić i utrzymać tempo, więc może miał po części rację. Nie lubię podczas stosunku leżeć jak kłoda. Jednak uważam, że nie powinien takich rzeczy mówić na głos, a już szczególnie tobie!
— Sakura proszę daj spokój — zszokowany Naruto objął ją ramieniem. — Może rzeczywiście przyda nam się odrobina relaksu?
— O jakim relaksie mówicie?
Drzwi mieszkania się otworzyły, a przez próg przeszedł Itachi. Zdjął buty i poprawił koszulę, a następnie podszedł bliżej przyjaciół. Dłonią chwycił za wolną szklankę ii zapełnił ją wodą.
— Mam bilety na otwarcie Shien'a. Rozumiem, że idziesz?
— Z chęcią bym poszedł, ale niestety odpadam. Muszę się spakować i już wieczorem być w Okinawie — odparł z żalem Itachi. — Mistrzostwa Azji w Surfingu. Jutro się zaczynają, a dzisiaj wieczorem mamy konferencje.
— Wyjeżdżasz dzisiaj? Teraz?
— Muszę Sakura — westchnął i skierował smutne spojrzenie w stronę przyjaciółki. — Naprawdę chciałbym pójść z wami, jednak obowiązki wzywają. Bawcie się dobrze.
Haruno obserwowała jak starszy z braci powstaje z krzesełka barowego i kieruje się po schodach do własnego pokoju. Westchnęła cicho. Wszyscy powoli rozchodzili się do siebie, a  Sakura dokończyła posiłek i nastawiła zmywarkę pełną naczyń. Miała nadzieję, że na imprezie chociaż na chwilę zapomni o Itachim.

*

Nawet jak na sobotni wieczór, w Tokio był większy ruch niż zwykle. Powodem było oczywiście otworzenie nowego klubu oraz występ znanej kapeli Ram Wire. Sakura znała kilka piosenek, a ostatnio wydany singiel Daijoubu Bokura utrzymywała się od trzech tygodni w pierwszej trójce listy przebojów.
Kiedy wysiedli z zamówionej wcześniej taksówki, obiegły ich flesze aparatów. Z początku Sakura, Hinata i Naruto nie byli z tego powodu zachwyceni, jednak odpuścili, ponieważ i tak całe show zawsze skradała Ino. Wypinając dumnie pierś, pozowała do zdjęć. Zdziwiona zorientowała się, że po niedługiej chwili, wszystkie oczy były zwrócone w osobę stojącą kilka metrów dalej.
— Co do jasnej...? — urwała, kierując wzrok na paparazzi, którzy szybko przemknęli i osaczyli drzwi taksówki, z której wysiedli.
— Sasuke Uchiha?
— To naprawdę Sasuke Uchiha?
— Sasuke, czy to prawda, że zakończyłeś karierę?
— Co myślisz o nadchodzącym sezonie?
— Kto według ciebie ma szansę na mistrzostwo?
Ino zacisnęła usta w wąską linię, a po chwili dała znać przyjaciołom, że czas wejść do środka. Cała piątka posłusznie skierowała się w kierunku, który wskazała. Chociaż Sasuke wciąż był atakowany przez fotografów i dziennikarzy, nie chciał chodzić w żadne dyskusje. Ostatnio źle się to skończyło, a na dnie walizki wciąż leżał podpisany przez niego komunikat o przyjęciu reprymendy.
— Sasuke tylko jedno zdjęcie! — Gruby fotograf przystanął przy wejściu. — Czy to prawda, że za rozstałeś się z Nanami Yakateru? Czy zostawiłeś ją dla nowej partnerki?
— Dobrej nocy — odpowiedział i wszedł do klubu.
Ciemnym korytarzem przeszedł kilkanaście metrów, patrząc na nagie plecy Haruno. W obcisłej, czarnej sukience, wyglądała zjawiskowo, a satynowy materiał podkreślał kształtne pośladki. Ta dziewczyna niewątpliwie go pobudzała i sprawiała, że po chwili poczuł wypukłość w spodniach. Zamknął oczy, starając się uspokoić.
Sakura parsknęła śmiechem i pokręciła głową, kierując wzrok szmaragdowych oczy na Sasuke. Przystanęli na chwilę, czekając aż Ino skończy udzielać wywiadów i oparli się o chłodną ścianę. Światło niewielkich, srebrzystych lampek, padał na kobiecą twarz i Uchiha zauważył, że usta pociągnęła czerwoną pomadką.
Z pewnością bym je dobrze wykorzystał — pomyślał i odchrząknął. Próbował oprzytomnieć, a ponieważ jeszcze nie zdążył się napić, szło mu to zdecydowanie szybciej. Yamanaka po chwili skończyła rozmowy i skierowali się w stronę miejsca VIP. Sasuke już wielokrotnie zajmował taką sferę, dlatego nie zdziwił go taras, ani niedostępne dla innych pomieszczenie. Skórzane kanapy rozciągały się przez całą długość, a z boku był osobny bar z dwoma mężczyznami, wykonującymi drinki.
— To co zawsze Sasuke? — zapytał jeden i uśmiechnął się pogodnie.
— Suigetsu! — uśmiechnął się Uchiha i przybili sobie piątkę. — Nie wiedziałem, że cię tutaj ściągnęli do Tokio.
— Tylko na dzisiaj, dobrze wiesz, że zbyt wysoko się cenie.
— I robisz najlepsze drinki w całej Japonii.
— Burbona, czy sake tym razem?
— Byle mocne — odparł Uchiha siadając na krzesełku przy barze i obserwując jak lady w kolorze ciemnego marmuru podchodzi współlokatorka. — Musze ją znosić cała noc, to podwójnie mocne.
— Zamknij się Uchiha — warknęła Sakura, kładąc dłonie na blacie. — Jakoś nie widzę, byś znajdował te kobiety.
— Jest trochę szurnięta. Sprawdziłbym dokumenty na twoim miejscu Sui.
— Oberwiesz w końcu.
— Nie boję się, dziecinko.
— Skąd się znacie? — wtrącił Hoshigaki, kładąc przed Uchihą kryształ pełny bursztynową cieczą.
— Przybłąkał się, a że mam dobre serce, przygarnęłam. Sama nie wierzę, że zgodziłam się na to szaleństwo.
— Haruno może byś coś zamówiła, zamiast wciskać bajeczki mojemu kumplowi?
— Co dla ciebie piękna?
— Tequilę, limonkę i sól — odpowiedziała, opadając na barowe krzesełko. Kątem oka patrzyła na Sasuke, który przyglądał się z zaciekawieniem na jej uda. Odruchowo naciągnęła materiał sukienki, stwierdzając, że mogła odmówić Yamanace przyjemności z ułożenia jej dzisiejszego stroju. Po chwili przed nią leżała srebrna tacka, kieliszek z tequilą, limonka i solą.
— Będziesz się tak przyglądał?
Sasuke opróżnił szybko szklankę, pozbywając się smaku szkockiej.
— Suigetsu to samo co ten babol.
— Zapierdole ci zaraz — warknęła Sakura gniewnie.
— Daj sobie na wstrzymanie. Poza tym wszędzie są kamery i paparazzi, zrobisz tylko sensacje. Nie wiem, czy miałoby na ciebie to dobry wpływ.
Haruno obserwowała jak barman podaje dodatkowy zestaw tequili i pochwyciła swoją porcję. Zaśmiała się, widząc jak Uchiha obserwuje ją od początku wejścia do lokalu. Nasadę palca wskazującego potarła limonką, a następnie posypała solą. Obserwując jak Sasuke jej się przygląda, postanowiła skierować palec w jego stronę. Podniósł prawą brew do góry, jakby nie wiedząc, co kobieta wyprawia.
— Teraz powinieneś zlizać sól — instruowała go. Sasuke rozważał polecenie, lecz po chwili z buńczucznym uśmiechem pochwycił w usta smukły, kobiecy palec. Szmaragdowy odcień tęczówek przybrał intensywności, a Sasuke następnie wypił kieliszek trunku. Szybko przegryzł limonkę. — Powiedzmy, że dobrze.
— Powiedzmy? Teraz twoja kolej!
Powtórzył czynności, które wcześniej Haruno wykonała: palec potarł limonką, wtarł sól i przystawił do czerwonych ust. Patrząc w szmaragdowe oczy dostrzegł swego rodzaju pożądanie, a na twarzy pojawił się uśmiech. Sakura nachyliła się i przez moment zanotował, ze nie ma biustonosza, a następnie powoli otworzyła usta. Z pewnego rodzaju namiętnością zacisnęła je na palcu siatkarza, a następie zassała, zahaczając zębami o opuszek. Sasuke jęknął, ponieważ ta kobieta znała się na dostarczeniu przyjemności. Z rozczarowaniem zanotował, że odsunęła się, wypiła kieliszek i wgryzła się w limonkę. Następnie poderwała się z krzesełka.
— Uspokój się Uchiha, bo wszędzie są kamery i paparazzi — przytoczyła i dyskretnie położyła dłoń na męskim kroczu. Sasuke ledwo wytrzymywał, by się na nią nie rzucić, a czuł, że za chwilę spodnie pękną, z powodu nabrzmiałego członka. Sakura spojrzała na niego z politowaniem i skierowała się w stronę przyjaciół.





Od K: Kolejny rozdział za nami. Dodany z małym opóźnieniem, przepraszam. Mam już praktycznie całą historię napisaną i nastąpią niewielkie zmiany. Jednak historia nie powinna stracić sensu. 😉



2 komentarze:

  1. Zazdroszczę, że publikując 4 rozdział, masz już całą historię xD Też chciałabym mieć takie samozaparcie i siłę :)
    Nie powiem, jestem ciekawa jak dalej pociągniesz tu romansik, bo to żarcie się Sasuke i Sakury jest... intrygujące xD Naruto jako poważny pan prawnik to coś w co chyba nigdy nie uwierzę. Jego roztrzepanie i niewyparzony język szybko sprowadziłyby na niego kłopoty :D Ino jest bardzo sobą, z tymi swoimi biletami do klubu i byciem influencerką. A Itaś... No szkoda, że było go tak mało i tak szybko się zmył :(
    Ogólnie fajny rozdział. Niecierpliwie czekam na kontynuację a w międzyczasie zapraszam na Zbawienie, gdzie weszły teksty z dramatycznego wyzwania. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdziały są już od jakiegoś czasu napisane - zalety przesiadywania samej w mieszkaniu, bez większych obowiązków :x

      Mi też pomysł "Naruto jako prawnik" wydawał się irracjonalny, ale chcę pokazać, że i tacy chodzą na tym świecie :D Zwłaszcza, że sama mam kilku takich znajomych :D

      Pozdrawiam ♥

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Twój komentarz zmotywuje mnie do dalszego tworzenia.
Jeżeli czytasz, proszę pozostaw jakiś ślad po sobie. Dziękuję ♥